1. No Son Of Mine (6:38)
2. Jesus He Knows Me (4:16)
3. Driving The Last Spike (10:08)
4. I Can’t Dance (4:01)
5. Never A Time (3:50)
6. Dreaming While You Sleep (7:15)
7. Tell Me Why (4:58)
8. Living Forever (5:41)
9. Hold On My Heart (4:37)
10. Way Of The World (5:38)
11. Since I Lost You (4:09)
12. Fading Lights (10:16)
Rok wydania: 1991
Wydawca: Atlantic
Zapewne żaden fan wczesnego Genesis nie oczekiwał po „We Can’t Dance”
zbyt wiele. To i dobrze, bo zespół był już na tyle rozpędzoną pop
maszyną, że dalekie wojaże w progresywne granie raczej należało odłożyć w
niepamięć. Płyta okazała się kopalnią przebojów i komercyjnym mega
sukcesem. Kolejne utwory zdobywały listy przebojów, i o ile otwierające
krążek No „Son of Mine” brzmi naprawdę dobrze, „Jesus He Knows Me”
potrafi porwać swą przebojowością, o tyle „I Can’t Dance” to jakieś
totalne nieporozumienie. To swego rodzaju żart zespołu, ale moim zdaniem
ten utwór do tego krążka po prostu nie pasuje – burzy pewien klimat i
nastrój. Poza wymienionymi, znanymi z audycji radiowych czy MTV
przebojami, na krążku znalazło się kilka utworów z naprawdę wysokiej
półki, że wymienię „Driving The Last Spikes”, w którym zespół udowadnia,
że rozbudowane formy muzyczne wciąż nie są mu obce. Emocjonalny śpiew
Collinsa w tej kompozycji, zwłaszcza w drugiej części utworu i pewnego
rodzaju podniosłość, która mu towarzyszy bez wątpliwości zwracają na
siebie uwagę. Interesująco wypada nastrojowa ballada „Never a Time” z
delikatną zwrotką i pięknie bujającym refrenem. Po nieco niepokojącym
początku, znakomicie prezentuje się „Dreaming While You Sleep”, w której
uwagę zwraca, nieco schowana, pięknie brzmiąca gitara. Obok
wspomnianego „Driving The Last Spikes” to kolejna kompozycja, w której
znakomicie prezentuje się Collins, a podniosły refren nadrabia z
nawiązką niedostatki nie do końca udanej zwrotki. Krążek zamyka,
niezwykle nastrojowe, wręcz senne „Fading Lights”. Ten utwór to ponad 10
minut muzyki, która powinna być przepisywana na łagodzenie skołatanych
nerwów….a instrumentalny fragment to prawdziwy miód dla uszu.
Co tu wiele pisać. „We Can’t Dance” to płyta zespołu, który wie jak
komponować przeboje. Może i zespół w ogromnej mierze zdradził swe
ideały, ale wystarczy porównać sobie dokonania Genesis i innych
wykonawców muzyki pop z połowy lat osiemdziesiątych czy początku
dziewięćdziesiątych, aby stwierdzić, ze panowie Collins, Banks i
Rutherford wynieśli ten gatunek na inny, zdecydowanie ambitniejszy
poziom.
7,5/10
Piotr Michalski