1. Invisible Touch
2. Tonight, Tonight, Tonight
3. Land Of Confusion
4. In Too Deep
5. Anything She Does
6. Domino
part 1 – In The Glow Of The Night
part 2 – The Last Domino
7. Throwing It All Away
8. The Brazilian
Rok wydania: 1986
Wydawca: Virgin
Wielu fanów Genesis po wysłuchaniu tego krążka przeżyło kolejne niemiłe
rozczarowanie. Zespół uparcie eksplorował nowe przestrzenie muzycznego
wyrazu i zapewne nie byłoby tylu pretensji gdyby nie fakt, że był to
radiowy pop. Już otwierający to wydawnictwo, tytułowy „Invisible Touch”
stał się hitem, który zapewne większość z Was znakomicie kojarzy.
Niestety nie ma tu mowy o rocku, jest dobry pop, ale czy to o to
chodziło fanom zespołu?? Starym niekoniecznie, nowym, być może tak.
Podobnie ma się sytuacja z „Land of Confusion” i choć to też klasyczny
przykład utworu pisanego pod wymogi stacji radiowych, to jakoś zawsze
miałem do niego słabość. W tym utworze słychać z jaką lekkością muzykom
udawało się odnaleźć w przepełnionych pop latach osiemdziesiątych, a do
tego ten wideoklip;-) O tym, że zespół niegdyś gustował w zdecydowanie
bardziej rozbudowanych formach przypominają „Tonight, Tonight, Tonight”,
które przy swoich prawie dziewięciu minutach nie jest kandydatem na
radiowy singiel oraz „Domino”. Można je chyba nawet nazwać swoistym
prog-popem. W pierwszym z wymienionych jest kilka interesujących
fragmentów, jak trzymająca w napięciu zwrotka, z natarczywym klawiszowym
motywem w tle czy dość długa, eksperymentalna partia instrumentalna.
Podobnie sytuacja przedstawia się w najdłuższym na krążku – „Domino”, i
gdyby nie te irytujące syntetyczne brzmienie perkusji (pojawiające się
niestety na całym krążku), które w okolicy 5-ej minuty daje o sobie
wyraźnie znać, śmiałbym zaryzykować, iż to najciekawsza kompozycja na
płycie. Skoro mowa o najlepszym utworze, to dla mnie jest to przepiękna
ballada „In Too Deep”, której kunszt rozświeca blaskiem ten w sumie
nienajgorszy, ale niezwykle daleki od ideału, krążek. Całość zamyka
instrumentalny „The Brazilian”, w którym pomimo dość ciekawej linii
melodycznej i eksperymentalnej konstrukcji, irytująco wypada nachalna
niemal dyskotekowa rytmika i mnogość elektroniki.
„Invisible Touch” zdecydowanie nie jest szczytem możliwości zespołu.
Niestety w niepamięć odchodziły progresywne korzenie grupy, a w muzyce
zespołu zaczął królować pop, może i dość ambitny, ale pop.
6,5/10
Piotr Michalski