1. Behind The Lines (5:43)
2. Duchess (6:25)
3. Guide Vocal (1:21)
4. Man Of Our Times (5:34)
5. Misunderstanding (3:13)
6. Heathaze (4:57)
7. Turn It On Again (3:46)
8. Alone Tonight (3:54)
9. Cul-De-Sac (5:06)
10. Please Don’t Ask (4:00)
11. Duke’s Travels (8:39)
12. Duke’s End (3:08)
Rok wydania: 1980
Wydawca: Atlantic
„Duke” to płyta, która już dość wyraźnie podzieliła fanów Genesis i
wprowadziła ich w stan konsternacji. Zespół zaczynał eksperymenty z pop,
choć i fani starego oblicza zespołu mogli znaleźć coś dla siebie.
Mnie osobiście płyta kojarzy się z soundtrackiem. Już otwierający album
„Behind The Lines” może przywodzić na myśl motywy rozpoczynające
hollywoodzkie produkcje. Dużo tu symfoniki i filmowego rozmachu.
Wrażenie całości potęguje fakt, że ostatnie „Duke’s End” to kontynuacja
tego samego motywu. Jak już wspomniałem zespół w wielu utworach
postanowił pograć i pośpiewać nieco pod słuchaczy muzyki pop i tym
sposobem znalazły się tu „Misunderstanding”, pulsujące „Turn It On
Again” czy „Please Don’t Ask”. Inteligentny pop, dla tolerancyjnych
fanów. To chyba wszystko co można napisać w temacie tych utworów. Poza
nimi znalazło się tu jednak też sporo ciekawego i wciągającego na dłużej
grania. Wystarczy wspomnieć o przepięknym, króciutkim „Guide Vocal”, z
pełnym uczuć głosem Collinsa, balladzie „Alone Tonight”, która choć
ociera się o pop stanowi perełkę albumu, oraz o instrumentalnym „Duke’s
Travels”, który stanowi dźwiękową ucztę dla słuchacza. To kolejny bardzo
filmowy utwór, patetyczny z mnóstwem klawiszowych pasaży i Philem
Collinsem, który pod koniec powtarza motyw ze wspomnianego już „Guide
Vocal”.
„Duke” to trochę taki album, który wskazał (mniej więcej drogę) neo
progresowi. Może niektórzy uznają to za bluźnierstwo, ale uważam, że
utwór „Man Of Our Times” w kilku fragmentach brzmi jak niczym wypisz,
wymaluj to co na swych albumach grał Pendragon, z kolei „Heathaze” z
czystym sumieniem można by umieścić na „Script for a Jester’s Tear”
Marillion.
W moim prywatnym rankingu wydawnictw Genesis, „Duke” zajmuje bardzo
przyzwoite miejsce. Słychać, ze zespół jest już nieco na rozdrożu, ale
wciąż jest tu wiele pięknej muzyki, którą słucha się z prawdziwą
przyjemnością.
8/10
Piotr Michalski