GASOLINE GUNS – 2021 – Motor Cult

GASOLINE GUNS - 2021- Motor Cult

1. Bourbon Burns
2. Under Wicked Sky
3. Hell Thunder
4. Gasoline and Guns
5. El Pistolero
6. This Road Is a Snake
7. Nothing to Prove
8. Wheels of Rust
9. And That’s Why We Drink

Rok wydania: 2021
Wydawca: Defense Records / Mythrone Promotion
https://www.facebook.com/gasguns/


Zespół Gasoline Guns jest u nas praktycznie nieznany, jednakże to, co grają oraz inspiracje, którymi się kierują rozpozna (i lubi) chyba każdy. Pochodzi z Ukrainy, a „Motor Cult” jest drugim w dorobku pełnym albumem grupy. Zdobi go okładka autorstwa brytyjskiego artysty Iana Guya, na której oprócz groźnie spoglądającego księżyca widnieje rozpędzony hot rod i poruszający się w równie zawrotnym tempie pociąg. Wraz z nazwą zespołu stanowi to już pewną sugestię z jakim rodzajem muzyki przyjdzie się zmierzyć. Drugi z wymienionych pojazdów przywodzi na myśl „Rock’n’Roll Train” AC/DC czy „Orgasmatron” Motorhead. Właśnie ekipa Lemmy’ego wymieniana jest w omalże każdej wzmiance czy recenzji dotyczącej wydawnictwa naszych wschodnich sąsiadów w kontekście słyszalnych wpływów na ich twórczość. Dlaczego? Ano dlatego, iż „Motor Cult” wybrzmiewa ogólnie rzecz ujmując soczystym rock’n’rollem o metalowym wydźwięku.

Album otwiera dynamiczny „Bourbon Burns”, który na tle całości najbardziej przypomina dokonania Pana Kilmistera, aczkolwiek chropowaty wokal zbliża go czeskiego Malignant Tumour, również czerpiącego garściami od najlepszych przedstawicieli metalowego świata. Jednakże Motorhead to nie wszystko, a Gasoline Guns nie starają się go kopiować za wszelką cenę. Idą własną ścieżką umiejętnie mieszając rock z heavy/thrash metalem o różnym stopniu natężenia mocy i szybkości grania. Wszystko z wyczuciem i w doskonale dobranych proporcjach. Oprócz szybkich i ostrych kawałków, na krążku znalazł się również zdecydowanie wolniejszy, kołyszący wręcz „This Road Is a Snake” o trochę southernowym klimacie. Natomiast chwytliwy „Gasoline and Guns” czy „El Pistolero” udowadniające, że proste riffy wystarczą by stworzyć udany utwór, sprawiający radość zarówno muzykom jak i słuchaczom.

Kiedyś spotkałem się z określeniem „biker metal” oznaczającym muzykę puszczaną w motocyklowych barach i klubach, często dusznych od tytoniowego dymu i zapachu amerykańskiej wódy. Myślę, że pasuje to również do „Motor Cult”. Poza tym posiada wszystko, czego oczekuje się od dobrego albumu. Kompozycje zbudowane na kanwie wspomnianych wcześniej gatunków wydają się miejscami wręcz proste, a mimo to przyjemne i bardzo łatwo wpadają w ucho. Niebagatelną rolę odgrywa tu również brzmienie, jasne i klarowne, zaś atmosfera nie jest dojmująca, co zdecydowania wpływa na pozytywny odbiór płyty.

To dobry album dla ludzi ceniących rozrywkę daleką od nachalnej metalowej ekstremy i blichtru dźwiękowego przepychu.

7/10
Robert Cisło

Dodaj komentarz