1. 011010
2. 270492
3. 280908
4. 111111
5. 110504
6. 260112
7. 271005
8. 120399
Rok wydania: 2012
Wydawca: No Sanctuary Records
http://gars.8merch.com/
Grupa GARS powstała w Trójmieście w 2008 roku, więc są zespołem
stosunkowo młodym . Tworzy go piątka muzycznych „Samców Alfa” (po
wysłuchaniu ich ostatniego krążka mogę śmiało tak o nich napisać):
Przemysław Lebiedziński – wokal i sample, Adam Piskorz – bas, Jakub
Rusakow – gitara, Miłosz Rusakow – perkusja oraz Radek Skowroński –
gitara. Ich dotychczasowe dokonania to EP-ka „Numer zero” z 2008 roku, i
LP „Gdzie akcja rozwija się” z roku 2011. Oba wydawnictwa wydane
własnym sumptem. Trzeci, recenzowany właśnie przeze mnie krążek to
wydany w 2012 roku przez No Sanctuary Records „Gruzy absolutu / rewizja
symboli”
Gdybym miał go opisać jak najkrócej i najdobitniej przy tym, to ciśnie
mi się na usta jedno określenie: „zajebiście fantastycznie dołująco –
miażdżące wydawnictwo”. I przyznam, że takie oblicze GARS- ów łykam od
razu. Pomijając symbolikę tytułów (konia z rzędem temu kto odgadnie o co
w nich chodzi czy o daty czy to jakiś kod), nieważne, że po wysłuchaniu
tekstów człowiek czuję się jak coś co czasem na trawniku przylepia się
do podeszwy, to nic, że tak destrukcyjnie działa na psyche, że po jej
wysłuchaniu człowiek ma ochotę obwiesić się ładunkami i udać się do
najbliższej siedziby ZUS- u , Urzędu Skarbowego lub innego z tych
instytucji, które najczęściej psują nam krew. I p…….le to czy
czekałyby na mnie za to dziewice. Warstwa tekstowa tej płyty to życie.
Ale nie to z Pudelka czy też innego tego typu gówna. To życie pełne
niewygody, przeciwności i kontrowersji, to życie zwykłych szarych ludzi i
ich problemy, ich reakcje i walka z wiatrakami, hipokryzje i
zakłamania, wojny, okrucieństwo wobec innych ludzi i zwierząt. I to
wszystko wykrzyczane wręcz w naszym ojczystym języku do mikrofonu, tym
dobitniej więc trafiające do słuchacza.
Co do muzyki zaś to ten krążek to dźwiękowy kafar. Miażdży i nie
pozostawia jeńców. Jeżeli potrzebujecie rozładować swoje frustracje i
wyrzygać gorycz, która pali od wewnątrz to ta płyta jest do tego
stworzona. Kanonada perkusji, przesterowane, „brudno” brzmiące gitary,
miażdżący i wbijający się w mózg bas i kapitalnie dopasowane do tego
wokale. A to wszystko w ostrym, hardcore’owym tempie. Może utraciłem
część słuchu, może sąsiedzi przestaną odpowiadać mi „dzień dobry”, może
za jakiś czas pies wypełznie spod wanny. Mam to gdzieś. Było warto. A do
tego samo brzmienie tej płyty. Żywcem wyrwana z lat 90. Chylę czoła za
to, co wycisnął z tej płyty Jack Endino (to ten od brzmienia płyt
Nirvany i Mudhoney). Nie można było tego zrobić lepiej. Potęga ,
soczystość a przy tym selektywnie bez zarzutu. Dodam jeszcze, że dużo
„smaczku” dodali tej płycie także zaproszeni goście: Konrad Siedlecki z
Radia Bagdad, Marzena Dreżdżon z Empire, Aśka Kucharska z Kiev Office,
Krzysztof Jakub Szwarc z Nieszksypczrze. Doborowe towarzystwo.
Może powiecie, że słuchanie tej płyty tyle razy mnie odmóżdżyło, ale nota jest wysoka
9,5/10 (brakujące 0,5 dołożę jak ktoś objaśni mi tytuły)
Irek Dudziński