CD1
1. Welcome (Intro)
2. Anywhere In The Galaxy
3. Men, Martians and Machines
4. The Spirit
5. Wings Of Destiny
6. Farewell
7. Gamma Ray
8. Money
9. Time To Break Free
10. Rebellion In Dreamland (Acoustic)
11. Send Me A Sign (Acoustic)
CD2
1. Induction
2. Dethrone Tyranny
3. Watcher In The Sky
4. Hold Your Ground
5. A While In Dreamland
6. Rise
7. Brothers
8. Insurrection
9. Future World
Rok wydania: 2012
Wydawca: Ear
http://www.gammaray.org/
Coś mam ostatnio szczęście do recenzowania pożegnalnych albumów
koncertowych. Tak było z „Under Flaming Winter Skies” Stratovarius. Tak
też jest w przypadku „Live – Skeletons & Majesties” Gamma Ray. Mało
tego! Obydwa koncerty były pożegnaniem z dotychczasowymi perkusistami,
odpowiednio: Jorgiem Michaelem i Danielem Zimmermannem.
Na tym jednak koniec podobieństw (no może jeszcze poza tym, że są to wydawnictwa podwójne i jest ten sam wydawca).
Gamma Ray poznałem w okresie gdy wydali album „Land of the Free” i w
zasadzie po dziś dzień uważam ten krążek za szczytowe osiągnięcie grupy.
Później bywało różnie z niestety pojawiającym się zarzutem zjadania
własnego ogona. To jednak nie miejsce i czas aby oceniać studyjne
wydawnictwa zespołu. Koncertowy album to Gamma Ray w niezwykle wysokiej
formie.
Zespół wziął na warsztat przekrojowy materiał (zgodnie z zapowiedziami
miało się tu znaleźć sporo utworów, których formacja na żywo nie grała
bądź robili to rzadko) i tym sposobem mamy tu całkiem spore grono
kompozycji, które w oryginale śpiewał Ralf Scheepers. To jest coś co
lubię. Mieć możliwość porównać dwóch wokalistów, sposób ich śpiewu i
interpretacji. Choć Kai Hansen wokalnie nie może się w żaden sposób
równać z Ralfem to w starszych utworach wypadł bardzo przekonująco. I to
właśnie te starsze kompozycje wypadają najlepiej. Do pewnego czasu
Gamma Ray tworzyli fajne metalowe hymny z wpadającymi w ucho melodiami.
Od kilku lat zespół jakoś zabrnął w zaułek pod tytułem „melodyjny heavy
metal …ale gdzie melodie”?
Na scenie nie zabrakło gościa a okazuje się nim sam Michael Kiske, który
zaśpiewał w „Time to Break Free”, „A While In a Dreamland” oraz…
„Future Word” z dorobku Helloween. Czapki z głów. Ten gość ma głos jak
dzwon. Andi Deris (obecny wokalista Helloween), z całym szacunkiem, może
mu czyścić buty.
Przyjemna płyta, wiele wspomnień i melodii, które kiedyś osłuchiwałem do
bólu na swoim magnetofonie. Świetne podsumowanie pewnego etapu w
historii zespołu.
Piotr Michalski