1. Golem 06:26
2. The Groke 05:00
3. Frankenstein 08:31
4. Fosforos 06:22
5. An Invisible Man 05:38
6. Bakeneko 04:08
7. La La Land 02:22
8. The Basilisk 06:06
9. Ja Monster 05:17
Rok wydania: 2021
Wydawca: PROGMETALROCK PROMOTION
https://gallileous.bandcamp.com/
Wydaje się, że muzyka GALLILEOUS coraz bardziej podporządkowana jest walorom głosowym Ani Pawlus. Muzyka ta nie jest oczywiście pozbawiona sabatowych, doomowych ciężkich brzmień, no bo jak mawiają „genu nie wydłubiesz”, jednak na najnowszej płycie znalazło się znacznie więcej nośnych, chwytliwych, jak również spokojniejszych fragmentów, które świetnie nadają się do radiowej promocji. Czy oznacza to, że zespól nam się komercjalizuje? Oczywiście nie, bo taka muzyka z komercją nie ma zbyt wiele wspólnego. Można jednak powiedzieć, że poszerzają muzyczne horyzonty, starając się łapać wiatr w żagle, zwłaszcza że wiatry na vintage’owe, retro rockowe granie są wciąż pomyślne, o czym świadczy popularność takich zespołów jak: Greta Van Fleet, Rival Sons, Blues Pills, Siena Root…
Bardzo retro rockowo brzmi już otwierający album „Golem”. Kompozycja ma spory koncertowy potencjał, powinna świetnie sprawdzać się, w koncertowej atmosferze i rozkołysać publikę niczym „Sweet Child O’ Mine” Guns N’ Roses. No i ta żarliwa solówka w końcówce! „The Groke”, jak również „An Invisible Man”, to ukłon w stronę sabbatowych , walcowych klimatów, których nie brakowało również na poprzednich albumach zespołu. Natomiast „Frankenstein” może balladą nie jest, ale to z pewnością spokojniejszy, klimatyczny fragment, z fajnymi dźwiękami klawiszy. Gościnnie na moogu zagrał tutaj Wojciech Bajer (vel Boogie) z formacji KASIA SKIBA i JA.. W dalszej fazie kompozycja nam się jednak rozpędza, by w końcówce zastygnąć w psychodelicznej, wczesno-floydowej aurze. Progresywnych elementów najnowszej płycie więc również nie brakuje. Tytułowy „Fosforos” też nie forsuje tempa. Należy się cieszyć, że grupa nie osiada na laurach, starając się wprowadzić do swojej muzyki coś nowego. Co znalazło się tym razem, czego nie było wcześniej? Z pewnością wokal w języku polskim. Pierwszym takim numerem jest właśnie „Fosforos”. Kolejne novum, to wprowadzanie dodatkowych instrumentów. Kompozycję „Bakeneko” ubogaca brzmienie saksofonu Agnieszki Nawrat. To kolejny bardziej progresywny fragment nowej płyty. Jak słychać, nie tylko Wojciech Ciuraj ma w Wodzisławiu Śląskim „papiery” na progresywne granie ?. Świetnie kontrastuje z tym utworem, króciutki 2 minutowy bardzo rock and rollowy fragment „La La Land” . Jest tutaj miejsce również na klimatyczne, bardziej balladowe granie, w postaci uroczego „The Basilisk”. W ostatnim numerze „Ja Monster” Ania Pawlus udowadnia, że jej mocny wokal sprawdza się również, w pełnym szeleszczących wyrazów, rodzimym języku („…wewnątrz duszy coś się kruszy jak rośliny w czasie suszy…”) Ta mocna, czadowa kompozycja idealnie sprawdza się jako utwór zamykający całość.
Sfera muzyczna to jedno. Na pochwałę zasługuje również strona wizualna płyty. Zespół na potrzeby okładkowej grafiki, kolejny raz sięgnął po autentyczne dzieło sztuki. Tym razem wykorzystali rysunek Stanisława Wyspiańskiego „Jutrzenka, Phosphoros, Hesperos, Helios”, który świetnie odzwierciedla klimat tego albumu .
” …W labiryncie dziwnych zdarzeń, odpoczywasz, szukasz wrażeń…” – i wszystko się zgadza!
8/10
Marek Toma