1. Behind the Veil of a Smile (6:19)
2. Everything’s Changed (7:39)
3. Shadow in the Corner (5:28)
4. The Righteous and the Damned (8:37)
5. The Long Goodbye (12:58)
bonusy:
6. Darker Days (7:45)
7. Open Water (4:08)
Rok wydania: 2023
Wydawca: Oskar Records
GALAHAD należy do nielicznego grona zespołów, na których punkcie, w pewnym okresie swojego muzycznego życia, miałem totalny odlot. Wszystko zaczęło się od koncertu w katowickim teatrze (Teatr Wyspiańskiego) i płyty „Empires Never Last” (przyznaję, zespół poznałem dość późno). Płyty grupy nie opuszczały mojego odtwarzacza. Wspomniany „Empires Never Last” mam w kilku wydaniach, podobnie z wcześniejszymi krążkami zespołu a debiutancki „Nothing is Written” posiadam nawet w wersji CD-R podesłanej przez sam zespół (za to z autografami).
Najnowsze wydawnictwo, album „The Long Goodbye”, ukazuje się rok po „The Last Great Adventurer” i to płyta ze wszech miar udana. To nie są „odpady” z sesji, to pięć znakomitych utworów plus dwa równie ciekawe bonusy.
GALAHAD tradycyjnie łączy elektronikę z klasycznym podejściem do muzyki rockowej. Całkiem sporo tu elektro bajerów, jednak mniej niż bywało to w przeszłości (do tego służy obecnie poboczny projekt muzyków Galahad Electric Company). Dominują prześliczne, czyste gitary (choć czasem i jakiś nieco bardziej zadziorny riff się pojawia), ciekawie wkomponowane instrumenty klawiszowe no i jakże charakterystyczny głos Stuarta Nicholsona. Nie można tez pominąć sekcji rytmicznej a bas chodzi na tej płycie jak marzenie! „Behind the Veil of a Smile” i „Everything’s Changed” znakomicie wprowadzają w nastrój płyty. Ten pierwszy przyjemnie buja a drugi został wzbogacony fantastyczną partią instrumentalną z nieco podniosłymi klawiszami. „Shadow in the Corner” to znakomity refren i ciekawy gitarowy motyw. Nie da się też przejść obojętnie obok „The Righteous and the Damned”. Rozpoczyna się cytatem z „Empires Never Last”, słychać miasto, by po chwili przejść w motywy przywodzące na myśl muzykę żydowską. Jest harmonijka, są skrzypce, ale jest też rockowy ogień i mocny tekst dotyczący konfliktów zbrojnych (ciary). Piąty, tytułowy „The Long Goodbye” poświęcony został osobom z rodziny wokalisty, które cierpiały na demencję co automatycznie nadaje metaforycznego znaczenia tytułowi utworu. Nie jest to łatwa kompozycja. Nie wchodzi „od razu”. Rozwija się pomału i nieśpiesznie by pod koniec rozwinąć się do dzieła o rozmachu godnym muzyki filmowej. Samo zakończenie to już sam Stuart i jakże wymowne ostatnie słowa utworu „goodbye”. Tak kończy się wydanie winylowe. Na CD otrzymujemy jeszcze dwa bonusy. Rockowy, dość dynamiczny „Darker Days” oraz bardziej wyciszony „Open Water”.
„The Long Goodbye” to znakomita płyta! Słucham jej regularnie i za każdym razem odkrywam coś nowego. GALAHAD może nigdy nie osiągnęli jakiegoś spektakularnego sukcesu, ale nie mam żadnych wątpliwości, że mają jedną z najbardziej oddanych grup fanów na tym łez padole!
9/10
Piotr Michalski