CD1:
I Year Zeroverture 4:45
II Belt up 3:38
III Ever the Optimist 3:43
IV The Charlotte Suite 1:07
V Haunted 4:21
VI Democracy 9:53
VII Baroque and Roll Dementia 2:26
VIII A Deeper Understanding ? 3:52
IX The Jazz Suite 1:42
X Take a Deep Breath and Hold on Tight 1:36
XI i Hindsight 1 – Piano and Clarinet 2:14
XI ii Hindsight 2 – A very clever guy indeed 5:41
XII The September Suite 3:45
XIII World Watching 2:26
XIV Deceptive Vistas /Postscript – Perspective/ 4:44
CD2: MR KYPS – live on Oct. 19. 2002
I Year Zero Parts I – IV 13:33
II Year Zero Part V 4:28
III Year Zero Parts VI – X 14:59
IV Year Zero Parts XI – XIV 10:58
V Richelieus Prayer 8:42
Rok wydania: 2002/2012
Wydawca: Avalon/Oskar
http://www.galahadonline.com
W roku 2012 mijało dziesięć lat od wydania płyty, która w historii grupy
Galahad wyznaczyła nowy kierunek. „Year Zero”, koncept album
poruszający tematykę przyłączenia Hong-Kongu do Chin, był krążkiem,
który u niejednego fana wywołał konsternację. Z drugiej strony Galahad
zyskał grono nowych oddanych zwolenników. Był to krok bez wątpienia
odważny i innowatorski. Zespół zrzucał łatkę neoprogresywnego rocka a w
swojej muzyce całymi garściami zaczął czerpać z dobrodziejstw
współczesnej techniki. Co ciekawe rozpoczął się flirt z metalem i choć
nigdy ten gatunek muzyki nie zdominował twórczości Brytyjczyków to
jednak są utwory w których jest on wyraźnie słyszalny.
W tymże roku, dzięki poznańskiemu wydawnictwu Oskar w dłonie fanów
wpadało wznowienie tego wydawnictwa. Oskar nie byłby jednak sobą gdyby
przy okazji tego typu wznowienia czegoś przy okazji nie dorzucił. Poza
standardowym materiałem, który poddano ponownemu masteringowi, znalazł
się tu drugi, niezwykle ciekawy krążek.
Co w nim takiego ciekawego? Otóż druga płyta wchodząca w skład
eleganckiego digipacka to zapis koncertu, który zespół zagrał w 2002
roku w klubie Mr Kyps. Koncert jest o tyle ciekawy, że zespół odegrał na
nim materiał, który wypełnia „Year Zero”. Jest więc okazja porównać
dopieszczone brzmienie studyjne z sceniczną żywiołowością. Nie od dziś
wiadomo, ze Galahad to koncertowa bestia. Spektakle serwowane przez
grupę są zawsze niezapomnianymi przeżyciami i każdy fan progresywnych
dźwięków choć raz powinien wziąć w czymś takim udział.
To co mi się podoba to fakt, że zespół nie próbuje na siłę poprawiać
tego typu materiału. Są więc drobne niedociągnięcia, małe pomyłki czy
nietrafione dźwięki wokalisty (no tych jest może nieco więcej niż
zwykle). W tym jednak jest całe piękno koncertów. Perfekcyjnie mają
brzmieć płyty studyjne. „Koncertówki” to ma być spontaniczność i
naturalność. Tu to jest.
Rok 2012 obfitował w prawdziwy wysyp wydawnictw sygnowanym logiem
Galahad. Fani zespołu mogli czuć się dowartościowani, a osoby, którym w
dyskografii brakuje „Year Zero” mają dzięki temu wznowieniu wspaniałą
okazję uzupełnić swoją kolekcję. Ba, jestem pewien, że fanatyczni fani
grupy (a znam takich) będą na swej półce mieć zarówno wydanie z roku
2002 jak i obecne… ale od tego są fanatycy:)
Piotr Michalski




















































