1. Through the Looking Glass
2. Painted Lady
3. GSX (Sore Throat Mix)
4. The Chase
5. Mother Mercy
6. The Farandol (Instrumental- originally by Bizet)
7. Welcome to Paradise
8. Truth of You
9. Where There’s All of Nothing
10. Looking Up at The Appletrees
11. All Good Signs
12. Angels on the Balcony
13. Dreams of Tomorrow
14. Aries
Rok wydania: 2008 (na CD)
Wydawca: OSKAR Productions
Pamiętacie może taki komiks „Kajko i Kokosz”? Była tam grupa zbójcerzy,
którzy pod dowództwem niejakiego Hegemona próbowała wielokrotnie
(nieskutecznie) zdobyć spokojny gród imć Mirmiła. Dlaczego o tym piszę?
Ano, dlatego, że na cześć swojego wodza, zbójcerze wnosili okrzyk „Niech
co krwawy Hegemon?? – Niech żyje!!!”. Parafrazując te słowa „Niech co
OSKAR Prod.? – Niech żyje!!”. To poznańskie wydawnictwo w ostatnim
czasie stało się wybawcą fanów grupy Galahad i co jakiś czas serwuje
wznowienia praktycznie nieosiągalnych już krążków Brytyjczyków. Tym
razem wskrzeszono „Other Crimes & Misdemeanours I”, czyli wydany (do
tej pory) jedynie na kasecie zbiór wczesnych wersji utworów zespołu
oraz niepublikowanych kompozycji. To wydawnictwo to sentymentalna podróż
w lata osiemdziesiąte, gdy powracała fala popularności prog rocka, gdy
tworzyły się legendy Marillion czy Pallas. Mamy tu do czynienia z
czternastoma kompozycjami, które ukazują nam początki Galahad, czasem
nieco niedopracowane i brzmiące półamatorsko, ale właśnie dzięki temu
słucha się tego z ogromną przyjemnością i łezką w oku. Możemy tu
posłuchać kolejnej wersji „Painted Lady”, „Truth of You”, „Dreams of
Tomorrow” czy „GSX”, jest próba zmierzenia się z klasyką w postaci
instrumentalnego The Farandol (Bizeta), która wypada… no myślę, że
trzeba tego posłuchać samemu, ale obecnie muzycy muszą mieć słuchając
tego spory ubaw. Mamy w końcu koncertowe „Welcome to Paradise”, które to
jest jedną z moich najukochańszych kompozycji zespołu.
„Other Crimes & Misdemeanours I” jest to wydawnictwo kierowane
raczej do osób, które znają i cenią Galahad. Słychać tu pewne
niedociągnięcia początkującego wówczas zespołu, ale z drugiej strony
czuć jak ogromny potencjał tkwi w tej grupie młodych (w tamtych latach) i
zapalonych ludzi. Niestety z kasety magnetofonowej za wiele nie da się
„wyciągnąć” i brzmienie tego materiału pozostawia wiele do życzenia (jak
zapowiada na wewnętrznej stronie okładki Stu jest to w jakości lo-fi
😉 ). Wiele osób czekało na ten krążek latami, ale jak głosi pismo –
błogosławieni cierpliwi. W mojej kolekcji związanej z Galahad to już
piętnaste wydawnictwo i po cichu liczę, ze to nie koniec Oskarowej
krucjaty związanej z szerzeniem glorii i chwały Galahad! Ze względu na
nostalgiczno/historyczną wartość tego materiału, dziś bez oceny…ech
chyba się wzruszyłem…
Piotr Michalski