1. Sleepers
2. Julie Anne
3. Live And Learn
4. Dentist Song
5. Pictures Of Bliss
6. Before, After And Beyond
7. Exorcising Demons
8. Middleground
9. Amaranth
12. Suffering In Silence (bonus)
11. Pictures of Bliss (bonus)
Rok wydania: 1995/2015
Wydawca: Avalon Records/Oskar
http://www.galahadonline.com/
2015-y, jubileuszowy rok w historii pochodzącej z Dorset (Wielka
Brytania) grupy Galahad obfituje w wydarzenia. We wrześniu zespół zagrał
w Polsce dwa koncerty a towarzyszyły temu nowe wydawnictwa: DVD
„Solidarity – Live in Konin” oraz wznowienie kultowego krążka formacji
„Sleepers”. Dziś słów kilka o tym drugim. Album został poddany
dopieszczaniu brzmieniowemu przez Karla Grooma (Thin Ice Studio) a jako
bonusy trafiły na niego alternatywna wersja utworu „Pictures of Bliss”
oraz „Suffering In Silence”, który ukazuje bardziej przebojowe, AOR-owe
oblicze zespołu. Całość w postaci eleganckiego digipacka wydał poznański
Oskar.
„Sleepers” to album wyjątkowy i też swego czasu na Rock Area pojawiła
się wyjątkowa i niezwykła recenzja tej płyty. Została ona napisana
przez Marka Tomę (naszego redakcyjnego kolegę), Natalię Kubacką (chyba
największego fana zespołu w Polsce) i… nieodżałowanego Neila Peppera,
zmarłego w roku 2011 basistę formacji. Powróćmy choć na chwilę do czasu
gdy Neil był jeszcze z nami, a że niedawno minęły cztery lata od chwili
jego śmierci dlatego dziś, wyjątkowo w całości pozwolimy sobie
przytoczyć wspomnianą recenzję…
________________
Jimi: Ostatnia owocna dysputa z Natalią na temat debiutanckiej płyty
grupy Galahad „Nothing Is Written” zachęciła nas do kolejnych muzycznych
rozważań. Tym razem jako temat obraliśmy sobie płytę „Sleepers”
(notabene moją ulubioną). Z męskiego punktu widzenia, wystarczy wziąć do
ręki okładkę, jest tak intrygująca, że od razu chce się poznać co
zawiera wnętrze. Dlaczego owa okładka jest taka niezwykła? Stanowi ją
fotografia pięknej dziewczyny pogrążonej we śnie. Ale… No właśnie,
jest pewne ale, ponieważ to nie jest fotografia śpiącej kobiety a jeśli
tak, to śpiącej snem wiecznym…
Co było genezą owej okładki i czy jest tak naprawdę, postanowiliśmy zapytać jednego z członków zespołu, Neila Peppera.
Natalia: Hej… Neil przyczynił się do sukcesu trzech kapitalnych
albumów („Sleepers”, „Following Ghosts” i „Year Zero” oraz gościnnie w
„Not All There”), po czym opuścił zespół, aby w lipcu 2009 roku
wrócić… pełen energii i nowych pomysłów.
Neil Pepper:
„cześć, będę starać się odpowiedzieć uczciwie i dokładnie, jak tylko
potrafię. Proszę pamiętać, minęło już kilka lat odkąd się to zdarzyło,
zatem…
Z tego co pamiętam, wszyscy omawialiśmy pomysły na nowy album
„Sleepers”. Tytuł albumu powstał w oparciu o pomysł Stuarta. Nawiązuje
on do historii francuskiego podziemnego ruchu oporu (II Wojna Światowa).
„Sleepers” byli w spoczynku aż do czasu kiedy byli potrzebni żeby asystować aliantom.
W każdym bądź razie Karl (Garrett) miał kolegę ze szkoły (Billa), który
pracował w Londynie dla firmy PR i zdecydowaliśmy się pojechać do niego
aby omówić pomysły/możliwości na okładkę nowego albumu, miał nam
podsunąć jakiś oryginalny pomysł z racji swojego zawodu. Po wielu
dyskusjach i kilku piwach w pubie… urodził się ów pomysł… aby na
okładce umieścić twarz dziewczyny, myślę, że ktoś wtedy powiedział…
„dlaczego tak nie zrobić, żeby wyglądała na martwą … jak z kostnicy
… ?”. Potem ostateczne pomysł był przefiltrowany … I to było to …
Bill miał znajomego, ten miał znajomego i znajomy znajomego, oni mogli
uzyskać dostęp do szpitala. Bill umożliwił zrobienie zdjęcia anonimowej
martwej dziewczynie….I stało się. Reszta jest historią”.
J: Klawiszową introdukcją i chóralnymi samplami rozpoczyna się kompozycja tytułowa.
Klawisze ustępują pola gitarowym popisom Roya Keywortha i ten
niesamowity głos Stuarta Nicholsona, który sypie słowami niczym z
karabinu maszynowego:
„Infiltracja, agitacja, rozjątrzanie, manipulacja,
wytępienie, zdziesiątkowanie, zemsta, unicestwienie…”
Słowa trafiają w potencjalnego słuchacza niczym karabinowe pociski…
Utwór posiada pewną teatralna dramaturgię, świetnie ewoluuje w kolejne muzyczne sceny:
„Smrodek papierosów wisi ciężko w powietrzu
Piwo przepływa przez zaciśnięte nerwowo gardła
Kto jest kim? Nikt nie wie
Kto jest kim?”
Między taktami wyłania się charakterystyczny głos żeński tak
charakterystyczny, że nie można pomylić z innym głosem – Edit Piaff.
Jak myślisz Natalia dlaczego akurat ten głos niczym cytat został wykorzystany?
Chcąc rozwiązać tą tajemnicę sięgniesz z pewnością do źródła i zapytasz osobę wiarygodną bo znająca tą kwestię od podszewki?
N: Dobrze kojarzysz Jimi, słowa Stuarta nie bez przyczyny brzmią niczym
pociski z karabinu… tak to właśnie powinniśmy odbierać… albowiem
utwór przecież nawiązuje do II wojny światowej… Racja, w bodajże ósmej
minucie w tle utworu można usłyszeć głos Edit Piaff, śpiewa swój chyba
najpopularniejszy kawałek „Non, je ne regrette rien”. Faktem jest, że w
czasie wojny występowała w lokalach, współpracując z francuskim ruchem
oporu.
Długo analizowałam utwór „Sleepers” i obiema rękami podpisuję się pod tym, iż jest to perełka albumu…
Neil Pepper:
„pośrednio wszyscy mieliśmy udział w „Sleepers”, niektóre pomysły
były wykorzystane, a niektóre nie. W studiu ta sekcja zmieniła się
całkiem sporo… Gdybym miał powiedzieć … Kto wpadł na pomysł
wykorzystania głosu Edith Piaf ….?? Stawiam na Stu …. Chcieliśmy dać
słuchaczowi poczuć tamte czasy (druga wojnę światową), myślę, jednak że
Edith nawet wykracza poza tamte ramy czasowe”.
N: tak, bo akurat ten utwór był z lat 60-tych:)
J: jak dla mnie to utwór ten mógłby się nie kończyć, chociaż nie, bo
gdyby się nie skończył, nie zabrzmiałaby przepiękna kompozycja: „Julie
Anne”.
Utwór ten bez wątpienia zasługuje na miano progresywnej ballady,
postawiłbym go na równi z marillionową Kayleigh, chociaż chyba nie ma
sensu porównywać? Julie Anne czy Kayleigh, to z pewnością były równie
piękne kobiety, tak jak są to równie piękne kompozycje…
Dzięki Natalii postaramy się zaczerpnąć informacji i zapytać Neila kim była owa tajemnicza „Julie Anne”?
„Śniłem o tobie
Twoja spódnica powiewała na wietrze
Anielski uśmiech na twojej ślicznej buzi
Tak młodej, tak świeżej
Jak listki na wiosnę
Drżę jak liść gdy myślę o tym co się stało…”
No właśnie co się stało?
N: otóż to… ten utwór jest dla mnie bardzo szczególny, mam swoje
oblicze romantyczki, ha! Zdecydowanie mocno łapie za moje serce…
Neil Pepper:
„Ahhhhh ….. Julie Anne, piosenka o miłości, bólu, żalu ….. kim
była bądź jest Julie Anne ….?? Kto wie, być może jest ona kimś kim
chcecie żeby była,….. Ta piosenka powstała dzięki sugestii Karla
Garrett, opowiedział on Stuartowi o swoim pomyśle na refren … i
rzeczywiście, Stu napisał do tego słowa,…. albo …. czy istnieje coś,
czego nie mówię ….????? Hmmm …”
N: Neil chyba chce coś zataić haha, żart 🙂
J: Kolejny z utworów: „Live And Learn” posiada różne oblicza, składa się
jakby z kilku faz, najbardziej przemawia do mnie ostatnia faza z
fantastycznym dialogiem gitary i instrumentów klawiszowych, kończy go
delikatny dźwięk pozytywki
N: Dokładnie… podzielony na dwie części. Mowa o potędze, pieniądzach i
chciwości… a potem o samorealizacji, szacunku, miłości. Ot życie…
wzloty i upadki…
J: „Dentist Song” – kompozycja wyróżnia się spośród innych chociażby ze
względu na tekst. Swoją drogą wizyta u dentysty musiała wzbudzać wiele
niepokoju skoro znalazła przełożenie na utwór muzyczny?
N: ha! jakież to życiowe;) przyznaj, że wizyty u dentysty nie należą do
przyjemnych, ta melodia dodaje skrzydeł, człowiek aż mniej się boi
hehe, mimo, że odgłos wiercenia i oczy wpatrzone w sufit… brrr
makabra. Bardzo lubię ten utwór:) i słowa: „Ale jestem pewny, że wie co
robi… Czyż nie? Mam nadzieję, że tak!” po prostu powalają. Zło
konieczne, ot co!
J: „Pictures Of Bliss” – to króciutka dwuminutowa perełka
rozpoczynająca się gitarą akustyczną, taką hackettową, i te rozmarzone
wokalizy! Bajka…
N: oj tak, po prostu krótka bajka o śpiącej królewnie:) Piękne i zdecydowanie wolałabym słuchać dłużej:)
J: „Before, After And Beyond” – Bardzo dobra rzecz. Utwór najbardziej
kojarzy się chyba z genesisowym klimatem. Ciekawe zakończenie; powoli
wycisza się, wycisza i gaśnie…
N: „Niebo było i będzie” ach i ten piękny początek w chóralnym klimacie i
słowa… „nigdy nie zbudujemy idealnego świata… zawsze będzie
niedoskonały…” o tym właśnie po części mowa… a muzycznie?…
kapitalne klawisze, bardzo charakterystyczne i mocno zaakcentowana
perkusja, ciepłe brzmienie bębnów Spencera, podoba się! I na koniec
gitara Roy’a, jest na serio świetnie!
J: „Exorcising Demons” – to kolejny bardziej epicki kawałek płyty,
różnorakie dźwięki i ubarwienia budują niesamowity nastrój. W dalszej
części kompozycji robi się naprawdę ostro, to już prawie metalowa jazda,
nagle uspokajający dźwięk klawiszy, jak kubeł zimnej wody…
w końcówce dochodzi do nas dźwięk werbli i przepiękny gitarowy epilog.
N: uhm… bardzo, bardzo, bardzo dobry utwór, tak, to prawda, skrzętnie jest budowany nastrój… od samego początku…
J: Po rozbudowanym poprzedniku znowu mamy bardziej piosenkowy, balladowy
klejnocik – „Middleground”. Warto się ponieść nastrojowi tego utworu,
tak więc:
„Razem odpływamy w królestwa
Innego wymiaru
Gdzie nic nie jest takie
Jakie się wydaje…”
N: oj, Stu porywa swym delikatnym głosem. Nastrojowa melodia…
J: Dobiegamy do końca płyty, ciągle mówię o klejnotach a tymczasem
ostatnia kompozycja jest pewnym rodzajem klejnotu nawet w tytule
„Amaranth”. W kompozycji tej do głosu dochodzą ambientowe ciągotki
których większy oddźwięk znajdziemy na kolejnych albumach tej
znamienitej grupy.
N: zagadujesz Jimi;) kolejna recenzja czai się nam za rogiem?;) Wg mnie jest to najsłabszy utwór.
Na koniec zapytałam Neil’a o jego ulubiony utwór z tego albumu…
Neil Pepper:
„moim ulubionym utworem, w kontekście grania, to utwór tytułowy. Na
początku utworu są riffy basowo perkusyjne. To jest świetny riff, ale
myślę, że nieco zagubił się w trakcie procesu rejestracji, być może w
przyszłości uda nam się poprawić tę sytuację. . Wciąż pamiętam pisanie
tego fragmentu z chłopakami w niedzielne popołudnie podczas prób w pubie
w Bournermouth …. Aaaa teraz to wszystko wydaje się tak odległe, ale
tak, najbardziej lubię grać utwór „Sleepers”. Kiedy znów dołączyłem do
Galahad ( po pobycie na rehabilitacji ekhm ekhm:)) świetnie było zagrać
pierwszy koncert otwierając go właśnie tym utworem. Bardzo mi się
podobało;)
J: Galahad na „Sleepers” zaprezentował te wartości które bardzo cenię
jeżeli chodzi o muzykę a właściwie pewien nawias tej dziedziny, zwany
potocznie rockiem progresywnym.
„Nigdy nie wygramy, nigdy nie przegramy
Zawsze tylko walczymy
Wspinamy się wysoko, upadamy nisko
Lecz nigdy nie poruszamy się z nurtem
Nigdy nie przybywamy i nie odjeżdżamy
Nie widzą w nas nowoczesności
Lecz to my jesteśmy sztuką…”
N: amen.
Natalia Kubacka 9,6/10
Marek Toma 9,7/10