CD 1:
Steve Vai
1.Gravitas
2.Avalancha
3.Little Pretty Intro
4.Little Pretty
5.Tender Surrender
6.Zeus in Chains
7.Teeth of the Hydra
8.For the Love of God
Eric Johnson
9.Land of 1000 Dances
10.Righteous
11.Trail of Tears
12.On-Ramp Improv
13.Freeway Jam
14.Desert Rose
15.Venus Reprise
CD 2:
Joe Satriani
1.Raspberry Jam – Delta V
2.Surfing with the Alien
3.Satch Boogie
4.Sahara
5.Nineteen Eighty
6.Big Bad Moon
7.Always with Me, Always with You
8.Summer Song
G3 Encore Jam
9.Introductions
10.Crossroads
11.Spanish Castle Magic
12.Born to Be Wild
Rok wydania: 2025
Wydawca: earMUSIC
The boys are back in town… Niemal trzy dekady po spektakularnej trasie G3, trójka gitarowych wirtuozów ponownie połączyła siły na scenie w oryginalnym zestawieniu (w późniejszych tournee pod szyldem G3 uczestniczyli różni wykonawcy).
27 utworów, ponad 2 godziny muzyki na najwyższym poziomie. Zasada identyczna jak przed laty, czyli najpierw sety każdego z gitarzystów, a na finał jam session.
Tym razem show rozpoczyna Steve Vai. Szeroką reprezentację w setliście ma wydany w 2022 roku album „Inviolate” (aż cztery kompozycje, wśród nich urocza „Little Pretty”). Najdalej w przeszłość artysta sięga na finał – „For The Love of God” ze znakomitego krążka „Passion and Warfare”). Wcześniej – przepiękny „Tender Surrender” z EP „Alien Love Secrets”. Nad wykonaniem nie ma sensu się rozpisywać – absolutne mistrzostwo.
W zupełnie innym kierunku – jeśli chodzi o dobór repertuaru – poszedł natomiast Joe Satriani, który po prostu postawił na pewniaki z płyty „Surfing With The Alien” (tytułowy, „Satch Boogie” i śliczny „Always With Me, Always With You”), dorzucił do tego wokalny „Big Bad Moon” (też z lat osiemdziesiątych) oraz chwytliwy „Summer Song” z albumu „The Extremist”. Z nowszych rzeczy dostajemy dwa kawałki: „Sahara” i „Nineteen Eighty”.
Satriani – między innymi w towarzystwie syna Z.Z. – zabrzmiał ostrzej, bardziej surowo niż w studiu, trochę kosztem dawnej finezji.
Eric Johnson na dobry początek proponuje własne, zaskakujące opracowanie soulowego klasyka „Land of 1000 Dances”. A propos klasyka – muzyk sięga również po „Freeway Jam”. Zadanie niełatwe, bo zmierzyć się z Jeffem Beckiem to wyzwanie nie lada. Johnson jednak daje radę. Jego solowy set zawiera najwięcej partii wokalnych – oprócz finałowego jam session.
Ten został oparty na klasykach. Największe wrażenie robi rozbudowana wersja „Spanish Castle Magic” Hendrixa. „Crossroads” bliskie Creamowej wersji, kultowy w kręgach motocyklistów „Born To Be Wild” trochę zbyt zagoniony, no i brakuje dostojnego brzmienia klawiszy z oryginału Steppenwolf.
The Boys Are Back In Town… Chociaż akurat słynnego kawałka Thin Lizzy zabrakło, a szkoda.
9/10
Robert Dłucik