1. Zniszczyć wszystko
2. Pociągasz za spust
3. Czas desperacji
4. Droga donikąd
5. Martwa propaganda
6. Dopóki moje serce bije
7. Granice rozsądku
8. Z zimną krwią
9. Zdrajca
10. Promienie umierającego słońca
11. Nie jesteś sam
12. Nie ma we mnie Boga
Rok wydania: 2010
Wydawca: Mystic
http://www.myspace.com/frontside666
Zniszczyć wszystko. No właśnie, zgodnie z tytułem płyty przed podjęciem się jej recenzowania musiałem zniszczyć w sobie wszystkie przejawy zamiłowania do natchnionych, progresywnych, wielowątkowych muzycznych sfer, by zmierzyć się z rogatą frontsideową, okładkową bestią. Jak się jednak okazało, nie taki diabeł straszny jak go malują. Ba, aby docenić muzyczny kunszt Sosnowiczan, wybrałem się nawet na ich koncert w katowickim „Mega Clubie”!
Sosnowiecki Fronside ma już wyrobioną markę w metalowym światku, która przysporzyła mu sporą rzeszę fanów, co zresztą potwierdził katowicki koncert. Zespół doceniła nawet rodzima, muzyczna kapituła przyznając mu w 2003 za album „I odpuść nam Panie” Fryderyka (przyznając tą nagrodę w głębi duszy chyba cytowali tytuł nagrodzonej płyty);). W końcu nie często się zdarza aby metalcore’owa grupa trafiała na muzyczne salony.
„I odpuść nam Panie” to jednak już daleka przeszłość. Jak muzycznie prezentuje się zespół obecnie? Sądzę, że jest w doskonałej formie!
Już od samego początku płyty dostajemy potężnego kopa! Wykrzyczana ideowa deklaracja stanowiąca tytuł – Zniszczyyyyyć wszystkooooooo !!!!, na tle potężnie ciężkiego, miażdżącego brzmienia powoduje prawdziwe ciary na plecach! Na początku drugiego z utworów „Pociągasz za spust” Auman zadaje growlem pytanie – „Czy jesteś gotowy na śmierć ?”. Faktycznie kompozycja wręcz zabija swoją mocą. Gdybym miał porównać do czegoś brzmienie zespołu powiedziałbym – Pantera z okresu „Vulgar Display of Power” ze znaczkiem silni! Frontside na nowej płycie raczej sporadycznie forsuje oszałamiające, zawrotne tempa, stawia raczej na moc i mięsistość brzmienia. Dużo na tej płycie prawdziwych sabbathowych, walcowych, wręcz doomowych brzmień. Jest również to, do czego zespół przyzwyczaił fanów na swoich wcześniejszych płytach, połączenie mocnych, death metalowych i metalcore’owych klimatów z wokalnym „prawiegrowlem”, z łagodnymi, melodyjnymi partiami śpiewanymi tradycyjnie („Martwa propaganda”, „Dopóki moje serce bije”, „Nie jesteś sam”). Growl jakim posługuje się Auman, jest bardzo komunikatywny (nie ma żadnego problemu ze zrozumieniem tekstu). Trzeba przyznać, że u wielu metalowych wokalistów, którzy nie growlują lecz używają „tradycyjniejszej formy wokalnej”, tak naprawdę nie zawsze można zrozumieć o czym śpiewają.
O czym więc śpiewa Auman? Głównie o klęsce podupadającej moralnie cywilizacji, konsumpcyjnej i pustej, braku poszanowania do wszelkich wartości i ideałów, o utracie wiary…
„Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? W co wierzymy? Czy sobie ufamy? Zdeptana sprawiedliwość. Utracona wolność. Pogrzebana demokracja. Zbezczeszczona miłość. Martwa propaganda…” (Martwa propaganda)
„Zgniły świat zaprzepaszczonych szans. Widzę twoje łzy lecz nie robisz nic! Obudź się!” (Droga donikąd)
No i trudno się nie zgodzić z Aumanem kiedy śpiewa:
„Nie potrzebuję radia i nie chcę telewizji. Podają mi świat zbyt piękny, pusty. Nie muszę tego mieć i nie muszę tego chcieć…”
Chociaż teksty są w głównej mierze pesymistyczne jest jeszcze jednak promyczek nadziei:
„Wystarczyło przebaczyć, uwierzyć jeszcze raz. Poszukać kompromisu zaufać. Nie musisz się bać, nie musisz…”
Gitary Demona i Dragona wraz z sekcją rytmiczną Nowaka i Tomy tworzą prawdziwą ścianę dźwięku ale potrafią zabrzmieć również bardziej melodyjnie (Dopóki moje serce bije)
Muzyka Frontside mocą buldożera niszczy wszystko co zgnuśniałe i podłe na tym świecie, próbując stworzyć nową, lepszą rzeczywistość. Może to i utopia, ale jakże szczytna!
Jeśli nie jesteś ortodoksyjnym metalowcem a chciałbyś sięgnąć po tą płytę (jak śpiewa Auman): „Nie musisz się bać, nie musisz…”! Mimo ciężaru gatunkowego, to bardzo solidna i bez wątpienia ciekawa propozycja.
8/10
Marek Toma