1. Hannibal
2. Trauma Coma
3. Pulse
4. Warrior
5. Dijuth
6. Maria Stuart
7. Barbed Wire
8. Tension
9. Anamnesis III feat. Żurkowski
Rok wydania:2020
Wydawca: –
http://www.facebook.com/thefreuders/
Od samego początku The Freuders fajnie kombinują , a „Warrior” obecnie spaja wszystkie ich dotychczasowe poszukiwania . Trochę trzeba było poczekać na drugie pełnowymiarowe wydawnictwo grupy bo aż pięć lat. Debiut zatytułowany „7/7” (2015) składał się z dwóch części i sprawiał wrażenie, jakby zespół miał dwa alternatywne oblicza. Jedne ukierunkowane na grunge, drugie mocno post rockowe. Zamiast rzucać monetą, nowicjusze postanowili bezczelnie wydać album dwupłytowy. Decyzja okazała się w punkt, ponieważ każdy z tych wariantów zespołu był szalenie interesujący. Potem przyszedł czas by wysondować trzecią ścieżkę twórczą i wrzucili na rynek mini album „Omniform” (2018) z wysokiej klasy muzyką zbliżoną do nowojorskiej alternatywy pokroju Sonic Youth. Rewelacyjne cztery utwory tylko zaostrzyły apetyt na ciąg dalszy. I znowu się trochę ociągali by w końcu w trudnym dla artystów roku 2020, zdominowanym przez pandemiczne ograniczenia, wydać album numer dwa.
I mieli rację, nie było sensu szukać innych terminów premiery nowej muzyki, końcówka kwietnia była w sam raz. Tym samym maj rozpoczął się fantastycznymi dźwiękami płyty „Warrior” , na której idealnie scalili wszystkie kierunki swojej twórczości. Zatem mamy tutaj sporo rocka alternatywnego, czasami zagranego na grunge’ową modłę, a wszystko zostało okraszone post rockowymi gitarami. Opis powyższy ciągle nie oddaje w pełni atrakcyjności materiału, bo o niej w dużej mierze decyduje duża dawka melodii i niebanalne aranżacje piosenek. Weźmy na ten przykład pierwszy z brzegu „Hannibal”, w którym nośne zwrotki prowadzą wprost do „koncertowego” refrenu ( numer musi się doskonale sprawdzać na koncertach). Zdecydowanie refreny stały się ich mocną stroną, sporo się w nich dzieje dzięki nieoczywistym chórkom jak w „Tension” czy „Pulse” . Drugi z wymienionych utworów jest jednym z moich ulubionych za sprawą zimno falowych czy wręcz shoegaze’owych skojarzeń, podobnie jest z „Marią Stuart” z kapitalnym, mocnym, gitarowym finałem czy z „Dijuth”, choć ten akurat dryfuje raczej w stronę post rocka.
Co tu dużo mówić, The Freuders płytą „Warrior” mocno zaakcentowali swoją obecność wśród wyróżniających się zespołów rodzimej alternatywy. Płyta kandyduje do najlepszych wydawnictw bieżącego roku i mam nadzieję, że dziwny rok 2020 nie będzie się muzykom kojarzył jedynie z dystansem społecznym ale także z wielkim sukcesem na jaki bezapelacyjnie zasługują .
9/10
Witold Żogała