1. Foxy & Free 3:39
2. Outer Space 3:46
3. Pain In The Neck 4:08
4. Fox On The Run 3:30
5. Genghis Khan 6:06
6. Too Many Faces 4:20
7. Change The World 4:09
8. Space Bear 5:22
9. A Little Below The Angels 4:14
10. Sister 4:46
11. It’s A Great Life 3:57
12. Fractured Quantum 6:19
Rok Wydania: 2009
Wydawca: Season of Mist
Przez lata fani Kiss, karmieni byli best ofami i koncertówkami – a tu
nagle siup! I w ciągu miesiąca premierę ma zarówno nowy studyjny album
zespołu, jak i solowy krążek Ace’a Frehleya. Nie wiem czy to wszystko
było ukartowane na zasadzie współzawodnictwa… czy też jest to czysty
przypadek. Wydaje mi się jednak, że taka kolej rzeczy może podzielić
fanów… Jestem wręcz przekonany, że jeśli albumu ukazałby się z
odstępem – powiedzmy – roku, byłby większą gratką dla fanów.
Zaskakujące jest jak bardzo album ten jest osadzony w klimatach
kissowych. Zarówno ciężkie riffy, solowki jak i wokalizy, spokojnie
mogłyby być firmowane, marką Kiss.
Jest tu odpowiednia motoryka i porządne riffy.
Nieco nie odpowiada mi natomiast brzmienie… jakieś lekko przytłumione.
Płyta Ace’a może zafundować huśtawkę nastrojów, pojawia się na niej
bowiem kilka naprawdę porządnych rockerów, ale i nie ustrzeżono się od
numerów słabszych…
Z jednej strony płyta wydaje się być trochę wyluzowana, jednak nie do
końca oczekiwałem po Frehleyu dowcipu (jodłowanie w Pain in the Neck).
O ile jeszcze pierwsza część albumu może się spodobać – szczególnie
fanom Kiss, o tyle pod koniec albumu, pojawiają się utwory, które
wywołują uśmiech politowania (choćby A Little Below the Angels)… Z
kolei świetny instrumentalnie Genghis Khan, jest rozmontowany, przez
miałkie wokale. Na szczęście płytę wieńczy bardzo udany utwór
instrumentalny, który ratuje wrażenie i nie pozwala zapamiętać albumu
jako nudnego czy słabego.
Po usłyszeniu pierwszych dźwięków, jako ocenę wyjściową przyjąłem ocenę
dobrą… w trakcie trwania płyty kilka razy nota mogła się podnieść,
lecz kilka razy mocno zapikowała w dół… Cóż – Anomaly nie wstrząsa
moim światem muzycznym, nie jest też albumem, do którego będę wracał z
chęcią i wypiekami na twarzy. Jest kolejną ciekawostką, która stanie na
półce obok albumów Kiss…
Dla fanów – pozycja obowiązkowa, dla sympatyków surowego rocka, album
ciekawy. Jeśli kogoś pobudką do sięgnięcia po tą płytę będzie natomiast
chęć przyrównania płyty do klasyczny albumów macierzystej formacji Ace’a
– spotka go zawód. Cóż czekam na studyjny album Kiss, ale wrażenia
jakoś mi opadły…
5/10
Piotr Spyra