FRANK CARTER & THE RATTLESNAKES – 2017 – Modern Ruin

FRANK CARTER & THE RATTLESNAKES - 2017 - Modern Ruin

1. Bluebelle
2. Lullaby
3. Snake eyes
4. Vampires
5. Wild flowers
6. Acid veins
7. God is my friend
8. Jackals
9. Thunder
10. Real life
11. Modern ruin
12. Neon rust

Rok wydania: 2017
Wydawca: Kobalt
https://www.andtherattlesnakes.com/


Frank Carter, kojarzony ze sceną punk rockową wokalista Gallows, ma w swoim portfolio również przygodę na polu muzyki popowej. Zespół The Rattlesnakes wydaje się łączyć te dwie konwencje, a jego drugi album „Modern Ruin” ma wiele elementów charakterystycznych dla surowego rocka jak i mainstreemowego podejścia do alternatywy. Może i zabrzmiało eklektycznie, ale wyobraźcie sobie sytuację kiedy Iggy Pop zbratał się z Thirty Seconds To Mars, a może nawet zadryfował w rejony zarezerwowane dla Depeche Mode. Swego czasu podobną stylistykę uprawiali zresztą muzycy z Therapy?. Surowe riffy, brud, przester koreluje tutaj w taki właśnie sposób z plamami elektroniki i przestrzenią tła. Całość musi pogodzić te światy produkcyjnie, bo jeśli chodzi o brzmienie perkusji, to brzmi ona dość syntetycznie… elektronicznie (stąd drugie z tych skojarzeń).

Faktem jest że tych dwunastu utworów zawartych na krążku słucha się wyśmienicie. To trochę taka alternatywa dla radia. Jest żywo i rytmicznie a do tego bardzo melodyjnie. Każdy refren wpada w ucho i można go podśpiewywać tuż po zakończeniu. Być może forma krótkich, konkretnych utworów nie pozostawia przesytu. Na płycie znalazły się głównie utwory o radiowym czasie trwania. Ale pojawiają się wyjątki potwierdzające regułę – w obu kierunkach.
Carter posiada charakterystyczną jednocześnie charyzmatyczną barwę i manierę. Zastosowany tu i ówdzie przester na wokal trochę nie jest potrzebny ale ponownie łączy ze sobą kilka światów. Takie samo wrażenie robią gitary kiedy pojawiają się w formie nieprzesterowanej.

Całość wywołuje miłe wrażenia i sprawia że płyta raczej pozostanie na dłużej w okolicach odtwarzacza zamiast trafić w czeluści płytoteki. „Modern Ruin” to album który przynosi rozrywkę i energię. Jeśli już nie ma możliwości z jakiś powodów aby radio puszczało muzykę ambitną czy skompilowaną, życzyłbym sobie tego typu alternatywy w popularnych rozgłośniach. Płyta bardzo dobra, mimo że tempo siada pod koniec jej trwania.

8/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz