1. Nienawidzę
2. Obłęd
3. Ostatni raz
4. Upadek
5. Kąpiel
6. Czekając na
7. Zanim zawołasz
8. Kim jestem
9. Krew
10. KC
Rok wydania: 2010
Wydawca: –
http://www.myspace.com/fractalmindX
Zespół Fractalmind powstał w roku 2003 w Bydgoszczy z inicjatywy dwóch
kolegów z czasów liceum, którzy to postanowili, że pobawią się w
tworzenie muzyki i zagrają razem. Pierwotnie funkcjonowali jako Alter
Ego i jego skład często się zmieniał. Musiało minąć parę lat, żeby skład
zespołu skrystalizował się, zmieniono nazwę na Fractalmind i rozpoczęły
się przygotowywania materiału na pierwszą płytę. Nagrywano go w
studiu ESP należącym do gitarzysty zespołu, między wiosną 2009 roku a
latem 2010. W czasie gdy pracę nad płytą szły pełną parą dał znać o
sobie pech (a może szczęście? Sami osądzicie słuchając) i ze współpracy
z zespołem zrezygnowała dotychczasowa wokalistka zaś jej miejsce zajął
Marek Bogusz. Pod sam koniec sesji nagraniowej do zespołu dołączył
jeszcze jeden gitarzysta – Filip Wiśniewski i tak wraz z Jarkiem
Jaśkowiakiem – gitarzystą, Marcinem Pietrowem – basistą i Marcinem
Gajczukiem – perkusistą dokończono nagrywania płyty. Miksów dokonano
także w studiu ESP zaś masteringiem płyty zajął się znany z
londyńskiego studia Emasters Studio Kevin Metcalfe (współpracujący
wcześniej między innymi z zespołami Queen, Depeche Mode oraz U2).
Muzycy nigdy nie narzucali sobie żadnych konkretnych wzorców, żadnych
muzycznych ideałów ani też nie utożsamiali się ściśle z jakimś
konkretnym stylem muzycznym. Postawili na naturalność i pozwolili
rozwijać się swoim pomysłom, które sukcesywnie dojrzewając przeradzały
się w kolejne utwory. Moim zdaniem świetnie im to wyszło. Nie oznacza
jednak że nie mają żadnych muzycznych fascynacji. Inspirują ich między
innymi TOOL, Liquid Tension Experiment czy też Dream Theater. Te zespoły
ukierunkowały tor muzyczny po którym podążają i to właśnie ich wpływy
czasem słychać na płycie „Drugie ja” zwłaszcza jeżeli chodzi o
wykorzystywanie skomplikowanych podziałów rytmicznych i zmian tempa.
Myślę, że klimat z jakim zetkniemy się na tej płycie najbliżej odda wam
rozwinięcie nazwy zespołu. Jak wiemy fraktale to struktury bardzo
skomplikowane na pierwszy rzut oka. Na pozór wydają się być bardzo
chaotyczne i mocno porozrzucane a tak naprawdę są doskonałe i
perfekcyjnie zespolone ze sobą, tworzące rozwijającą się całość. Mind to
umysł. Twór, w którym początek ma każda z naszych myśli. Podobnie jest
z muzyką Fractalmind. Na pierwszy rzut „ucha” trudna, skomplikowana,
momentami niespójna i porozbijana na części w rzeczywistości jednak
perfekcyjna, przemyślana, ściśle ze sobą spasowana i bardzo
wielopłaszczyznowa. Jeżeli szukacie czegoś z gatunku „muzyka lekka i
łatwa” to możecie śmiało podarować sobie tą płytę. To płyta dla tych,
którzy szukają czegoś znacznie głębszego i bardziej skomplikowanego,
wymagającego skupienia i „grzebania” w jej warstwach. Spodoba się przede
wszystkim sympatykom metalu i prog-metalu ale i dla sympatyków rocka
progresywnego coś się na niej znajdzie. Utwory zbudowane są przede
wszystkim na ciężkich, ale melodyjnych riffach, krótkich, sprawnie
podanych solówkach (oboje gitarzyści mieli co robić przy nagrywaniu
materiału), sporo do powiedzenia ma basista (oj, czuć go czasem w
żołądku) ale na szczególną pochwałę zasługuje „mięsiste” brzmienie
perkusji z mocnym metalowym zacięciem. Wokal Marka Bogusa jest mocny
„rasowy” i świetnie sprawdza się przy tym gatunku muzyki. Dla niektórych
minusem może być to, że płyta w całości zaśpiewana jest po polsku, ale z
drugiej strony na pewno docenią to Ci, którzy z angielskim są „na
bakier” a chcieliby „wgryźć” się w teksty. Ciężko byłoby mi wymienić
faworyta pośród 10 kompozycji z tego albumu. Praktycznie każda z nich
mogłaby swobodnie znaleźć się na singlu promującym tą płytę i z
pewnością stanowiłaby zachętę do jego zakupu. Szczególnie mogę wymienić
utwór „KC” kończący album będący fantastycznym pokazem umiejętności i
wirtuozerii gitarzystów. Szkoda tylko, że ktoś tak podle i szybko go
wycisza. Reasumując. Fractalmind nagrał bardzo udany i przemyślany album
o ciekawych aranżacjach zagrany na bardzo wysokim poziomie. Czas, który
muzycy spędzili w studiu, kilkakrotne nagrywanie tych samych partii i
wyselekcjonowanie z nich tego co najlepsze dało świetne efekty. Bardzo
udany debiut.
7,5/10
Irek Dudziński