01. Prisoner of Time
02. Control
03. Recover
04. Prepare for Chaos
05. Slowly Insane
06. Architects of Hate
07. Demolition Man
08. Unwelcome Surprise
09. Snake Eye
10. Survive
11. Good or Bad
12. The End
Rok wydania: 2019
Wydawca: AFM Records
http://www.flotsam-and-jetsam.com/
Zdradzę wam w tajemnicy, że ten album w naszym redakcyjnym podsumowaniu
uplasował się na drugim miejscu głosowania na płytę miesiąca. Dla mnie
był natomiast absolutnym faworytem. FLOTSAM & JETSAM wprawdzie miał w
swojej historii okres który mnie nie fascynował, ale od paru lat
panowie są na zdecydowanej fali wznoszącej. Nowa płyta z kolei to
kontynuacja dobrej passy świetnej poprzedniczki. Jest kilka takich grup,
które w moim odczuciu balansują na pograniczu thrashu a heavy, z
domieszką progresywnego posmaku… i nowy album „The End of Chaos”
wpisuje się w te ramy.
Dwanaście kompozycji z których wyróżniłbym single, ale raczej z tego
powodu, że najwięcej razy ich słuchałem. Tutaj od pierwszego do
ostatniego kawałka mamy do czynienia z konkretną galopadą przyprawioną
taką dozą melodyki, że nie razi fana konkretnej młócki. Trudno mi
nachwalić się riffowania i tego jak pracuje tu gitara basowa, zresztą
nowy perkman również dwoi się i troi. Kolejnych motywów słucha się z
wypiekami na twarzy. Solówek panowie serwują co nie miara, a kompozycje
jako całość sprawiają, że nie sposób usiedzieć w miejscu. Album wciąga
do tego stopnia, że opuścił mój odtwarzacz chyba dopiero tydzień po
premierze… i to nie na długo. Płyta trzyma w napięciu przez cały czas
trwania. Być może też dobór utworów i ich kolejność sprawia że album tak
dobrze płynie. Wyjątkowej urody kawałki zaserwowano nie tylko na
otwarcie, ale również w połowie płyty. Drugi singiel pojawia się z kolei
już za połową, z kolei taki „Survive” dodam do faworytów, bo to jeden z
kawałków, który nie jest oczywisty. A wieńczący album „The End” to
fajna galopada w zwrotkach i refren z potencjałem koncertowym.
Całości wrażenia dopełniają porządne teledyski promujące album i
przyzwoita okładka nawiązująca do klasycznych motywów zespołu. Niemal
miesiąc po premierze w dalszym ciągu mnie trzyma… a z kolei za kolejne
parę tygodni będzie można skonfrontować jakość koncertową nowego
materiału. Ja zamierzam skorzystać z tej okazji. Ocena? Bardzo dobra,
ale bez lukru. Zespół trzyma wysoki poziom i nie gwarantuję że za dekadę
będzie to pozycja wiekopomna w ich dyskografii. Choć w sumie – czemu
nie… ? Póki co jestem bardzo kontent.
8,5/10
Piotr Spyra