1. Awakening
2. Degrees Of Abstraction
3. Free Falling 4. Apprehension
4. Apprehension
5. Second Thought Coming
6. Distant Shore
7. Naked Eye
8. Ywret (tylko na CD…)
Rok wydania: 2010
Wydanie własne
http://www.myspace.com/floatingpoint
Całkiem niedawno, od takich jak ja „zakręconych” maniaków muzyki
progrockowej uzyskałem informację, o mało znanym multiinstrumentaliście
rodem z Polski, aktualnie mieszkającego na wyspach i tworzącym
niesamowite projekty. Z niemałymi trudnościami uzyskałem dane mailowe i
zwróciłem się z prośbą, aby dowiedzieć się coś więcej na jego temat.
Miło było, gdy on – Peter Szczepaniak odezwał się. To właśnie on kryje
się pod projektem 'floating.point’ (celowo pisany małymi literami).
Jak zwykle bywa w takim przypadku, otrzymałem przesyłkę pocztową z
dwoma wydawnictwami muzycznymi, które sprawiły mi niemałą frajdę.
Jednym z nich była EP-ka debiutanckiego krążka ”State Of Denial”, który
powstał latem 2008 roku. Drugi album, to już długogrający „Free
Falling”, powstający mozolnie od wiosny do jesieni tego roku. Chciałbym
skupić swoją uwagę na tym drugim albumie, gdyż oceniam go, jako bardziej
dojrzały. Chociaż przy pierwszym albumie ekipa była doborowa; proces
miksowania wspomagał sam Sean Taylor z Cluny Studios z Newcastle, zaś
mastering został powierzony Andy Jacksonowi, znanemu twórcy płyt Pink
Floyd i Davida Gilmour’a. Tak więc niesamowite rekomendacje!
Z kulis wydawniczych wiadomo, że album „Free Falling”, miał wiosną 2010
ukształtowany zarys i wpierw ukazał się w wersji mp3 w internecie.
Jednak efekt założony nie pokrywał się ze stanem faktycznym. Stąd sam
autor narzucił sobie niezwykle ostre wymagania i latem zwrócił się do
Chrisa Daniela z Brighton, aby ten dokonał masteringu. Jest coś
magicznego w tym, że płyty wydawane na wyspach mają całkiem inne
brzmienie. Gdy już album był w zasadzie gotowy, we wrześniu Peter
ponownie dokonał remiksu, posługując się Cakewalk Sonar 6 z
własnoręcznie złożonym i zoptymalizowanym komputerem. W końcu album
ujrzał światło dzienne. Efekty tych działań słychać i to bardzo.
Szczególnie selektywnie brzmią instrumenty i to w przeważającej
większości „żywe”, co ma ogromne znaczenie, bo jest to wydawnictwo
instrumentalne.
Jak można zaszufladkować to, co stworzył autor? Z charakteru kompozycji i
zaangażowaniu w niej elektronicznych instrumentów, można zaryzykować
miano „electronic progressive”. Inspiracje autora sięgają wielu twórców
tak szacownej MUZY. Zacznę od „elektronicznych” twórców (Jarre,
Vangelis, Tangerine Dream) czy nasz Marek Biliński, dalej obszarów
rocka progresywnego (Porcupine Tree, Dream Theater), klasyki rocka (Deep
Purple, Led Zeppelin czy Pink Floyd) i pewno długo by wymieniać… Należy
stwierdzić, że zamierzeniem autora nie jest kopiowanie, a tworzenie
własnych projektów, co też łatwo można zauważyć na „Free Falling”.
Pierwsza z kompozycji to ”Awakening”, intro które znakomicie wprowadza w
typowy ambientowy charakter. Spod palców klawiszowca wydobywa się w tle
niesamowity dźwięk uzupełniany delikatnymi solówkami gitarowymi.
Zaraz potem „Degrees Of Abstraction”, utwór typowy w dokonaniach
progresywnych, rozwija się powoli, bez zrywów, z brzmieniem klawiszy i
rytmicznym biciem w kotły, aż do momentu, gdy stopniowo wzrasta
napięcie. W międzyczasie pojawiają się dźwięki pianina i melotronu.
Gdzieś w tle kobiecy chórek i dobiegający głos tekstu wypowiadanego
przez mężczyznę. W tle dobiegają „łkające” dźwięki gitary.
Trzeci utwór „Free Falling”, chyba najlepszy z tej płyty. Na początku
uliczne dźwięki z jakiejś metropolii i zaraz potem dźwięki melotronu w
majestatycznym rytmie wprowadzają w stan upojenia. Pojawia się solo na
pianinie, wspomagane bitem perkusyjnym. W tle słychać chórek. Nastrój
rośnie, aż do momentu pojawienia się gitarowego sola. Oj, tutaj autor
sobie pofolgował bez granic!
Po takiej uczcie, zaraz potem króciutko zabrzmiał utwór „Apprehension”,
trochę trącający charakterem Porcupine Tree. Dominują dźwięki
wydobywane jakby z syntezatorów, ale nie są nimi, tylko są to jedynie
klawiatury sterujace MIDI, i są to skonfigurowane cyfrowe „dzieła
sztuki” w formie software’u, począwszy od emulacji Moog-a, a na
współczesnych klasykach takich jak Z3TA+ i Absynth skończywszy. Tyle
szczegółów z „kuchni” Petera. Jest też krótka wymiana zdań w środku
utworu, to taki drobiazg w celu urozmaicenia, jako instrument – efekt
dźwiękowy. Brzmienie świetne!
W „Second Thought Coming” dominująca partia wydobywająca się z
syntezatorów i w miarę upływu czasu wspomagana przez melotron,
uzupełniona bitem perkusyjnym. Nadal słucha się tego z wielkim
zainteresowaniem.
Kolejna kompozycja „Distant Shore”, to upojny świat dźwięków płynących z
syntezatorów. Nakładane są przeróżne dźwięki, potęgując atmosferę.
I kolejny według mnie utwór zasługujący na uwagę, to „Naked Eye”, długa
kilkunastominutowa suita. Rozpoczyna się od wprowadzenia na melotronie,
wspomaganego bitem na perkusji. Nagle gdzieś w tle słychać fragment
rozmowy przez radio pilota samolotu, który zaobserwował UFO. Przy tej
okazji widać te fascynacje kompozytora muzyką elektroniczną. Przyjemnie
współbrzmi „żywa” perkusja z pełnym zestawem i aż się wierzyć nie chce,
że wszystko to jest udziałem „człowieka orkiestry” – Petera !
I na sam koniec w „Ywret”, znowu powiało nostalgicznym brzmieniem, czego
tutaj nie ma ? Widać autor bawi się w pięknym świecie dźwięku.
Tak się składa, że w poszukiwaniach muzycznych Petera Szczepaniaka jest
wiele zbieżnego w tym, czym każdy z nas odbiorców znajduje. Bo są to w
ogóle dobre pomysły i sam autor wie jak realizować. Bo jak sam autor
mówi;
– To raczej prezentacja różnych „odcieni” mojej muzyki, różnych
zainteresowań i brzmień… Prawda jest taka, że bardziej niż sama gitara
interesowały mnie improwizacja, harmonia i poszukiwanie ciekawych
brzmień. W tamtym okresie, gdy jako student Uniwersytetu Warszawskiego
nie miałem żadnych możliwości sprzętowych na zrealizowanie swoich
pomysłów, więc mozolnie zapisywałem pierwsze projekty w formie tabulatur.
I co, trzeba było zamienić pobyt z kraju nad Wisłą i dla zrealizowania swoich celów wyemigrować na wyspy…
Polecam bardzo to wydawnictwo. W mojej ocenie kwalifikuje się na „silne” 8 punktów.
8/10
Ryszard Bazarnik