1. Elinoire’s Theme
2. Initiation Fugato
3. Overture
4. First Day
5. Nightingales Chirp
6. Do You Like Country Grandpa?
7. Lea’s Delivery
8. Elinoire
9. Rage Of Despair
10. Adam’s Theme
11. Neglected Garden
12. Time Mirror
13. Watershed
14. Review
15. Unearth The Truth
16. Father’s Theme
17. Farewell
18. A Place To review Your Soul
Rok wydania: 2011
Wydawca: Progressive Promotion Records
http://www.myspace.com/flamingrow
Objawienie – to słowo chyba najlepiej opisuje co czułem po wysłuchaniu
debiutanckiego albumu niemieckiego Flaming Row. Krążek „Elinoire” to
koncept album, w którym odnajdą się wszyscy od fanów soczystego hard
rocka po maniaków bombastycznych form Ayreon nie wyłączając zwolenników
metal core’a. Flaming Row to w zasadzie dwie, stanowiące trzon grupy,
osoby: Martin Schenella i Kiri Geile. W nagraniach wsparła ich jednak
cała armia muzyków i wokalistów. W sumie na płycie pojawia się niemal
trzydziestu instrumentalistów i piętnastu wokalistów!! Pomyślicie
pewnie: „przesada, to pewnie album w którym forma przerasta treść.” Nic z
tych rzeczy! Tu wszystko od konceptu (o nim za chwilę) poprzez
kompozycje a na produkcji skończywszy jest perfekcyjne. Sam wydawca
reklamuje „Elinoire” jako „Najbardziej ekscytujący i niesamowity projekt
ostatnich lat historii niemieckiej muzyki”. Znów brzmi bombastycznie,
ale trudno się z tym nie zgodzić…
„Elinoire” opowiada historię brytyjskiego małżeństwa Lei oraz Adama
Baltwinów. Można powiedzieć, że są to dzieci szczęścia, jest miłość,
mają świetną pracę, nie martwią się o byt – sielanka. Lea zachodzi w
ciążę, niestety w trakcie porodu umiera. Adam nie może pogodzić się ze
śmiercią ukochanej żony i całą winą obarcza nowo narodzoną córkę
Elinoire. Przez lata nie potrafi zbudować z nią relacji jakie powinny
panować na linii ojciec – dziecko a rolę „taty” przejmuje dziadek
dziewczynki Cyrus Baltwin. Po wielu latach od śmierci Lei na jaw
zaczynają wychodzić fakty, które nasuwają pytanie. Czy ta śmierć była
jej przeznaczeniem??
Muzykom udało się ubrać tą intrygującą historię w dźwięki, których nie
powstydziliby się najwięksi współczesnej sceny. Są tu wspaniałe gitarowe
solówki (słowo wspaniałe nie jest na wyrost, one na prawdę powalają),
są niesamowite wokalizy od kanonów i wielogłosowych chórków poprzez
partie czyste po wściekłe metal core’owe wrzaski, które idealnie budują
klimat płyty, są też ciekawe partie saksofonu. Gdybym miał ten album
porównać do jakiegoś innego wydawnictwa to… nie byłoby łatwo. Bo tak: z
jednej strony wiele tu z Guilt Machine i Ayreon Arjena Lucassena czy
Shadow Gallery (chórki), z drugiej sporo tu hard rockowej ekspresji z
solówkami, których nie powstydziłby się John Norum.
„Elinoire” to wielobarwna i przebogata płyta. Pełna emocji, przebojowych
melodii i intrygujących dźwięków. Pozostaje mieć nadzieję, że któryś z
dystrybutorów da szansę polskim słuchaczom i zaoferuje ją w swoim
katalogu. To kawał niesamowitej muzyki na niezwykle wysokim poziomie.
Na zachętę dodam tylko, że w nagraniach udział wzięli między innymi Gary
Wehrkamp i Brendt Allman z Shadow Gallery, Billy Sherwood z Circa i
niegdyś Yes oraz Jimmy Keegan, który w swoim CV ma między innymi występy
z Carlosem Santaną czy Spock’s Beard.
9,5/10
Piotr Michalski