FJIERI – 2010 – Endless

FJIERI - 2010 - Endless

1. A Reality Apart 4:34
2. A Big Hope 5:30
3. Ad Occhi Chiusi 5:57
4. Marcinelle 5:37
5. Breathing The Thin Air 6:13
6. Endless 7:05
7. Soul Eaters 4:56
8. The Breath Of The Earth 5:50
9. Lotus Flower 2:47

Rok wydania: 2010
Wydawca: Forward Music Italy
http://www.myspace.com/fjieri


Wydaje się to nieprawdopodobne, ale na płytowy debiut projektu Fjieri przyszło czekać długich dziesięć lat! Muzykom tworzącym tą włoską formację udało się zaprosić kilku znanych gości (między innymi członkowie No-Man czy Porcupine Tree) i nagrać album studyjny. Efektem tej współpracy jest krążek „Endless”.

Zastanawiam się od czego zacząć opisywanie muzyki, która się tu znalazła. Od pochwał czy może wad (a właściwie jednej wady)? Zacznę od pozytywów, bo tych jest na szczęście więcej. Ta płyta będzie łakomym kąskiem dla zwolenników klimatycznego, dość nastrojowego, przepełnionego uduchowionymi dźwiękami grania. Wiele to pięknych melodii i wzruszających dźwięków. Dla kontrastu od czasu do czasu usłyszymy nieco mocniejszą gitarę czy klawiszowe uderzenie. Nie brakuje tu nastrojowego piania (przepiękne partie w „A Big Hope” czy „Breathing The Thin Air”), pojawiają się akustyczne gitary, saksofon („Ad Occhi Chiusi”) czy wiolonczela („Breathing The Thin Air”). Większość materiału tu zawartego to utwory instrumentalne, pełne ekspresji, piękna i kunsztu zasługującego na najwyższe słowa uznania. W czterech utworach pojawiają się wokaliści i tak, w „Ad Occhi Chiusi” słyszymy Andreę Chimenti. Muszę przyznać, że język włoski kojarzy mi się wyłącznie z festiwalem w San Remo i choć to bardzo ciekawy utwór, z wspaniałymi partiami gitary basowej i ciekawą melodią to słucha mi się go cokolwiek dziwnie – coś nie pasuje… „W Breathing The Thin Air” oraz tytułowym Endless pojawił się Tim Bownes i zaśpiewał… zawodowo. Obydwa utwory, w których się zaprezentował wypadły interesująco i są mocnym punktem tego albumu.

…teraz przyszła pora na wadę. Jest w zasadzie tylko jedna, ale dla mnie wręcz porażająca – to kompozycja „Soul Eaters”, w której za mikrofonem pojawiła się niejaka Haco. Utwór ten to pop rockowa piosenka z fragmentami po japońsku. Wokalistka w refrenie śpiewa wysokim „c” i bałem się czy mi nie popękają szyby w oknach. Ten utwór burzy pewną harmonię i strukturę płyty. Bez tej kompozycji płytę, jako całość, odbierałoby się znacznie lepiej.

„Endless” to dość dobra płyta. Zawiera zarówno fragmenty wyśmienite jak i nieco gorsze (z jednym zdecydowanie niepotrzebnym). Nie mniej zwolennicy grania spod znaku nastroju i klimatu powinni odnaleźć tu wiele dźwięków bliskich swojemu sercu.

7/10

Piotr Michalski


Dodaj komentarz