1. I Am the Remedy 5:16
2. They Fade 2:15
3. 54 6:13
4. Deal of Red 4:04
5. Shape 4:16
6. C. E. L. 5:48
7. Die without Living 17:02
Rok wydania: 2018
Wydawca: Lynx Music
https://www.facebook.com/Fizbers
Minął rok od debiutanckiego „First Mind” i FIZBERS powrócili z „Die
Without Living” drugim, w swojej dyskografii krążkiem. Muszę przyznać,
że zespół nie próżnował bo to co słyszymy na tym wydawnictwie jest pod
absolutnie każdym względem lepsze od tego co znalazło się na
wydawnictwie poprzednim.
Zespół wyraźnie dojrzał a muzyka nabrała charakteru i „wydoroślała”. W
niepamięć odeszły ta swoista naiwność i kwadratowość dźwięków
serwowanych przez grupę. Muzycy nadal obracają się w ramach szeroko
rozumianego progresywnego rocka, ale robią to ze znacznie większa gracją
i pewnością siebie. O tym ostatnim może świadczyć chociażby to, ze
porwali się na muzycznego kolosa czyli trwający ponad siedemnaście minut
utwór tyłowy. Skoro jesteśmy już przy nim to warto zaznaczyć, ze przy
jego tworzeniu muzycy nieco podglądali starszych kolegów z Marillion,
Pineapple Thief czy Genesis. W pierwszej części balansuje on pomiędzy
dwoma pierwszymi zespołami by mniej więcej od minuty dwunastej przenieść
słuchacza w klimaty rodem z np. „Nursery Cryme” (wiadomo kogo).
Pochwalić należy też „Deal of Red”, który do pewnego momentu mógłbym
nazwać metallikowym „Nothing Else Matters pt 2”, a który kończy iście
metalowe uderzenie oraz nastrojowe, ubarwione ładnym motywem granym na
pianinie „Shape”. Ciekawostką zapewne będzie też „54” z Mileną
Lacksmith, która ubarwiła ten utwór swoim aksamitnym głosem.
„Die Without Living” to ogromny postęp, aż trudno uwierzyć, że ten
zespół tak się rozwinął. Postępy widać na każdym polu i aż strach myśleć
co będzie na wydawnictwie numer trzy!
7,5/10
Piotr Michalski