01. Seven Deadly Sins
02. Desolation
03. Mad in a Mad’s World
04. Ime Out
05. In Tolerance We Trust
06. Oh Shitty Life
07. Like Me
08. F**Ck the Politic!
09. Hey Why Not…
10. W(Hell)Come to my Life
Rok wydania: 2017
Wydawca: Doowet
https://www.facebook.com/fireback.metal
Przypadłością wielu debiutujących wykonawców jest niezdrowa
nadpobudliwość twórcza, chęć pokazania – już na samym starcie –
wszystkiego co tylko możliwe, a nawet niemożliwe (na tym etapie). Jednym
z takich zespołów zdaje się być francuski FIREBACK, który w ubiegłym
roku wydał na świat swój pierwszy pełnowymiarowy album studyjny.
Grupa powstała w 2009 roku (nie są to więc muzyczni nowicjusze), jednak
to, co zawiera „Theory of Happiness” sprawia wrażenie jakby panowie przy
pierwszej nadarzającej się okazji na siłę chcieli pokazać dosłownie
wszystko co tylko im w głowach siedzi, nie bacząc przy tym na czyhające
zagrożenia związane z przedobrzeniem. Przeważnie bogactwo form i treści
odbierane jest pozytywnie, ale w przypadku FIREBACK wkradł się chaos,
ogólna niespójność. Zawartość krążka budzi mieszane odczucia; stanowi
obszerny zbiór mnogich inspiracji oraz muzycznych fascynacji o szerokim
rozrzucie. Do tego panowie preferują głównie drapieżniejsze oblicze
gitarowego grania; poruszają się w rejonach szeroko pojętego modern
metalu z wyraźnymi naleciałościami metalcore, hard core, djent, crust,
death czy też nu metalu itd. Pozornie może się wydawać, że wszystko
mieści się w ramach międzygatunkowej spójności; szczególnie, że obecne
trendy muzyczne nierzadko bazują na łączeniu skrajnych wpływów. Jednak w
tym przypadku coś zgrzyta, dysonansuje. Oprócz ogólnej niespójności
brakuje też płynności (również instrumentalnej), zdarza się słyszeć
toporne frazy, gdzie czuć brak pewności wykonawczej. Poza tym panowie
dwoją się i troją, systematycznie atakują szybkimi motywami o wyraźnie
podkręconym poziomie agresji i raczej niechętnie decydują się na
atmosferyczne zagrania, chociaż nierzadko pozwalają sobie na tonażowe
dociążenia. Tym niemniej niewiele z tego wynika, ciężko zrozumieć o co
tak faktycznie chodzi i co autor miał na myśli. Drapieżne oblicze
znacząco potęgują zróżnicowane wokale – oprócz głębokich growli i
wrzasków („diaboliczny” wstęp wokalny robi dobre wrażenie) pojawiają się
również czyste partie czy też nu metalowe akcenty w stylu LIMP BIZKIT,
ale największe zdziwienie wywołują zaśpiewy jakie pojawiają się m.in. w
„F**Ck the Politic!”, które jednoznacznie przywołują na myśl „The Memory
Remains” grupy METALLICA. Dla mnie to już nazbyt wiele – pod tym
względem panowie przesadzili, poniosło ich aż nadto.
Co się tyczy warstwy graficznej, również i w tej materii wydawnictwo
raczej nie rozpieszcza. Mimo zakładanej dynamiki przekazu o głębszym
przesłaniu, malowana okładka nie robi najlepszego wrażenia. Obraz jest
mdły, niewyraźny, a przy tym mało ciekawy. Widać, że idea była wzniosła,
ale forma i wykonanie grafiki dają wiele do życzenia. Dlatego też
czynnik wizualnej zachęty (spore grono osób zaczyna poznanie nieznanego
wykonawcy właśnie w ten sposób) w tym przypadku może po porostu nie
działać. „Theory of Happiness” wizualnie nie urzeka.
Myślę, że FIREBACK powinna nieco wyhamować, zawęzić pole stylistycznych
wojaży. W tym akurat przypadku, więcej nie znaczy lepiej; trzeba
kierować się wyczuciem, a to jak wiadomo wzrasta wraz ze świadomością
muzyczną, doświadczeniem. I mimo, że Francuzi mają głowy pełne pomysłów
(wiele też dobrych) to niewiele z tego wynika. Poza poczuciem
storpedowania nadpobudliwością dźwiękową, raczej niewiele potrafi utkwić
w pamięci, a co gorsze człowiek ma ochotę od tego uciec – tak
przynajmniej było w moim przypadku. Mam nadzieję, że kolejnym razem
panowie ochłoną, a ich muzyka nabierze ogłady.
5,5/10
Marcin Magiera