FATUM – 1993 – Demon

FATUM - 1993 - Demon

1. Demon cz. 1
2. Moja modlitwa
3. Mania szybkości `93
4. Krew
5. Zamknięta w moim sercu
6. Deszczowa piosenka
7. Krzyczę!
8. E-77
9. Wszystkim na złość
10. Jesień
11. Siedemnastka
12. Chodź z nami
13. Demon cz. 2

Rok wydania: 1993/2010 (wznowienia)
Wydawca: Schubert Music/ Yesterday


Są takie zespoły, które mają szczęście. Ich płyty ukazują się w idealnym momencie i z nieznanych w krótkim czasie stają się gwiazdami (mniejszego bądź większego formatu). Na drugim biegunie znajdują się pechowcy. Ich płyty, choć wyjątkowe nie znajdują szerokiego uznania. Fatum niestety można chyba wpisać w poczet tych drugich. Grupa zarejestrowała dwa krążki – „Mania Szybkośc” (1988) oraz opisywany tu „Demon” (1993) i o ile ten pierwszy nie miał większych szans na sukces z racji tego, że zespół pochodził z niewłaściwej strony „żelaznej kurtyny” to drugi ukazał się w czasie gdy na Świecie szalała już moda na grunge.

Maniacy heavy metalu w krajowym wydaniu wiele lat musieli czekać na wznowienia obu krążków. Ceny, jakie osiągał „Demon” na allegro przyprawiały o palpitację serca, a grono szczęśliwców posiadających pierwsze wydanie żyła w przeświadczeniu posiadania rarytasu. Rok 2010 przyniósł w końcu zakończenie tego wieloletniego oczekiwania – wydawnictwo Yesterday wznowiło obie płyty i wiele osób w końcu ma szanse zdobyć je na CD.

„Demon” to przykład niesamowitego talentu kompozytorskiego członków zespołu. Muzyka wypełniająca krążek to najwyższej próby melodyjny heavy metal/ hard rock z polskimi tekstami. Być może warstwa liryczna nie jest najwyższych lotów, gdzie niegdzie razi infantylnością czy banałem, ale czy w tym stylu o to chodzi? Wystarczy poczytać teksty podobnych zespołów śpiewających po angielsku aby stwierdzić, że Fatum wpisuje się konwencję. Pod względem muzycznym to absolutny top gatunku. Utwory aż skrzą się od rewelacyjnych solówek Piotra Bajusa, klawiszowe plamy ugrzeczniają brzmienie (kłania się Europe), melodie kolejnych utworów wgryzają się w pamięć a głos nieodżałowanego Krzysztofa „Uriah” Ostasiuka po dziś dzień może być przykładem jak powinien śpiewać heavy metalowy wokalista.

Czy słuchamy utworu tytułowego (fragmenty były wykorzystane w serialu „W Labiryncie” – pamiętacie?) czy mega przebojowej, nowej wersji „Manii Szybkości” nie ma się do czego przyczepić. Ten ostatni gdyby tylko miał szansę zaistnieć na zachodzie w czasach gdy powstał mógłby być uznawany dziś za klasykę Światowego rocka!

Nie ma już wśród nas Krzsztofa, nie ma Aleksandra (Żyłowskiego- bas), pozostała muzyka. Próby wskrzeszenia zespołu w nowym składzie jak do tej pory spełzają na niczym. Sam chciałbym móc znów posłuchać solówek Piotra Bajusa, ale czy pod szyldem Fatum? Być może niekoniecznie, niech legenda trwa…

10/10

Piotr Michalski

PS. Co ciekawe, całkiem prężnie działa fanklub zespołu, który znajdziecie pod adresem: http://www.fanklub-fatum.pl.

Dodaj komentarz