1. Apocalypse Cyanide
2. Vitality
3. Outcasts From Cassiopeia
Rok wydania: 2013
Wydawca: –
http://www.fanthrash.com/
Po dwóch latach, jakie minęły od wydania ciekawego debiutu „Duality Of
Things”, starzy wyjadacze z Fanthrash przypominają o sobie 3 – utworową
EPką – materiałem, którego forma robi bardziej niż pozytywne wrażenie.
Zadziwiające, choć w naszych realiach nagminnie występujące jest to, że
tak uzdolniony zespół wciąż pozostaje w ukryciu?!
No cóż, jest jak jest, ale nie da się ukryć faktu, że brygada z
Lublina wie o co chodzi w metalowym rzemiośle, co udowodniła przy okazji
debiutu. Premierowy materiał jest potwierdzeniem słuszności powyższego
stwierdzenia. „Apocalypse Cyanide” to intensywny kwadrans w towarzystwie
konkretnych, świadomych dźwięków na wysokim poziomie.
Materiał (na wstępie) łechta zmysły doskonałą grafiką, jej jakością
oraz profesjonalnym wydaniem – ogromne brawa! Widać (i słychać), że
panowie przykładają dużą wagę do tego, co robią. Z początku myślałem, że
trzymam w rękach pełny album studyjny, a gdy zorientowałem się, że to
tylko EPka byłem mocno zdezorientowany. Raz jeszcze wyrazy szacunku
wobec formy (potocznie „szacun!”) – jest na czym oko zawiesić…
Muzycznie również nie ma ściemy. Fanthrash wciąż rozwija swoją
muzyczną wizję nie zamykając się na różne wpływy, co w rezultacie
owocuje ciekawą mieszanką metalowych klimatów. Tak np. przy okazji
numeru tytułowego czuć ducha Morbid Angel (zza czasów „Covenant”). Można
by pomyśleć, że na początek zespół przejedzie przez nas ultraszybką
maszyną „pędzikiem” (jak to głosi pewna reklama), ale nie… „Apocalypse
Cyanide” przewala się przez słuchacza niczym walec drogowy, wgniatając
go w podłoże. Dziwny (w pozytywnym sensie), aczkolwiek udany początek…
Kolejny „Vitality” raczy nas za to odmiennym klimatem – robi się
bardziej energetycznie. Kompozycja budzi dość silne skojarzenia wobec
twórczości norweskiego Communic oraz amerykańskiego Nevermore. Momentami
powiewa również slayer’ową specyfiką. Następny i przy tym (niestety)
ostatni „Outcasts from Cassiopeia” z tłustym riffem przewodnim (noga
sama chodzi) z powodzeniem kontynuuje wątek poprzednika. W tym momencie
nie sposób nie zauważyć, że panowie coraz bardziej zahaczają o
progmetalowe rejony i trzeba przyznać – obrany kierunek to słuszny
wybór.
Cóż więcej można dodać – Fanthrash oddał w nasze ręce profesjonalnie
wydany materiał, będący połączeniem metalowego kunsztu, techniki oraz
dojrzałego podejścia. „Apocalypse Cyanide” mimo krótkiego czasu trwania
jawi się wyłącznie w jaskrawych barwach. Minusy? Jest jeden, a jakże –
dlaczego tak krótko?! Pozostaje mieć nadzieję, że pełnoetatowy następca
„Duality Of Things” pojawi się niebawem – trzeba iść za ciosem, a
„Apocalypse Cyanide” wali z impetem zawodowego pięściarza wagi ciężkiej.
Jaki będzie jego kolejny cios? Jeżeli siła i moc zostanie utrzymana to
strach się bać… co z się z tego wykluje?
Marcin Magiera