FAMOUS UNDERGROUND – 2013 – Famous Underground

FAMOUS UNDERGROUND - 2013 - Famous Underground

1. Wasteland
2. Overdrive
3. Dead Weight
4. Love Stands Still
5. Forever And A Day
6. Necropolis
7. Wheel Of Misfortune
8. Mommy Is A Junkie
9. On Broken Wings
10. Bullet Train
11. Hell To Pay
Bonus alternate tracks:
12. Dead Weight (acoustic)
13. On Broken Wings (reprise)

Rok wydania: 2013
Wydawca: Dust On The Tracks Records
http://www.famousunderground.tv/


„Posłuchaj sobie – powinno Ci się spodobać – to takie klimaty a’la Skid Row”, takimi oto słowami współnaczelny posiłkował się przez ogródki prosząc mnie o zrecenzowanie albumu kanadyjskich hard rockowców. Właściwie, po zaznajomieniu się z nowym materiałem FAMOUS UNDERGOUND stwierdzam, że powyższy cytat jest całkiem trafną rekomendacją owej płyty.

Generalnie wokalnie jak i instrumentalnie zespół kroczy po ścieżkach wydeptanych niegdyś przez Amerykanów, którym przewodził charyzmatyczny Sebastian Bach. Oczywiście jeśli się wsłuchać, a przy płycie pozostać na kilka chwil dłużej i posłuchać jej wielokrotnie, wyłapiemy wiele subtelnych różnic. Pierwsze wrażenie, jest takie – że owszem jest podobieństwo, ale całość jakby mniej drapieżna. I powiem, że to paradoksalne odczucie – bo płyta jest nowocześniej wyprodukowana, riffy są nawet niżej osadzone, a całość bardzo dobrze brzmi… pewien pierwiastek przemyślanego grania odbiera być może muzyce znamiona młodzieńczej werwy, kłaniając się w stronę refleksyjnego wydźwięku… szczególnie w balladach, które ponownie przyrównałbym do wspomnianych mistrzów gatunku. Bo znajdziemy tu fajne linie melodyczne, fajne górki i chrypki, korelację akustycznej gitary z soczystą solówką, a nawet nieco amerykańskiego bluesrocka w wykończeniu.

Niby melodie nie ściskają za serducho jak swego czasu ballady Skid Row, ale ostrzejsze kawałki swobodnie przyrównałbym do obecnej solowej twórczości ich wokalisty. Jest moc, nowoczesna produkcja przywodzi momentami na myśl nawet solowe dokonania mistrza Halforda… może i skojarzeń mamy tu więcej niż indywidualizmu, ale jakoś niespecjalnie mi to przeszkadza w momencie kiedy grupa dostarcza płytę której po prostu fajnie mi się słucha.

No jest mniej melodyjnie… i trochę brakuje mi tu ich własnego „ja”… choć kto wie, może kolejnymi płytami zbudują coś w większym stopniu własnego. Na pewno zespół nie ma powodu wstydzić się niczego na tle całego zrywu glam rocka i sleeze… Wpisuje się w te klimaty i być może nawet mierzy w czołówkę.

Także… posłuchajcie sobie… powinno wam się spodobać – to takie klimaty a’la Skid Row… a kto wie – może nawet takie jak Skid Row brzmiałby obecnie gdyby w dalszym ciągu grali Bachem za mikrofonem.

7,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz