01. End Of Days 5:26
02. I Am God 6:46
03. Voodoo Jesus 5:05
04. Last Rock’N Roll 3:54
05. Master Of Evil 5:13
06. Exorcism 5:18
07. Higher 3:19
08. Stay In Hell 4:01
09. Fade The Day 4:43
10. Zero G 4:29
Rok wydania: 2014
Wydawca: GoldenCore Records/ZYX Music
http://www.exorcism13.com
http://www.facebook.com/exorcismband
Grupa EXORCISM, w której szeregach zadomowiło się większość składu RAVEN
LORD, raczy nas niezwykle udanym debiutem. „I am God” mimo wyraźnego
ukierunkowania w klimaty sabbathowe, charakteryzuje się nie tylko
heavy/doom metalowym ciężarem. Kolejne kawałki posiadają przyzwoitą dla
konwencji chwytliwość, a solówki leją się niczym miód na serducho.
Każde przesłuchanie albumu, to wyraźna przyjemność dla ucha, a efektem
jest mimowolne potrząsanie czupryną, a to w niespiesznym rytmie, a to z
aprobatą.
Dość istotne dla muzyki dość nisko zestrojonej jest idealne wmiksowanie
partii basu. Podkreślają klimat… a przyjemne brzęczenie strun dodaje
wrażenia produkcji organicznej.
Całe szczęście, Csaba Zvekan nie postawił sobie za punkt honoru mierzyć
się z klasycznymi nazwiskami – i partie wokalne zrobił po swojemu. Bo
właściwie dlaczego nie… Dysponuje w końcu facet mocnym głosem z
nienagannymi chrypkami i wyczesanymi górkami. Jeśli już ciągnęlibyście
mnie za język – i na siłę miałbym przyrównać do któregoś oblicza Sabbath
– to bez wahania wskażę czasy Dio a nawet Martina. Ale gdyby ktoś
chciał mieć pełny obraz, niech wymiksuje ich z Ianem Parry (podobne
vibratto).
Ważne jest to, że napięcie z biegiem płyty nie siada, na poparcie tej
tezy powiem, że kawałek wieńczący album należy do moich ulubionych.
Właśnie pod koniec pojawiają się kolejne perełki, które nieco wybiegają
przed konwencję. I tutaj wskażę swojego faworyta – utwór „Stay in Hell” –
nie ukrywam, że w tej stylistyce upatrywałbym rozwoju grupy… amen.
Trochę to jest tak, że Exorcism zagrał płytę, która kompletnie nie
zaskakuje… ale za to cholernie przyjemnie się jej słucha. Nie widzę
przeszkód, by spodobała się wszystkim sympatykom ciężkiego grania…
Zarzutów o wtórności pewnie też się nie ustrzegą… Ja w tej kwestii nie
będę bronił ich własną piersią. Kwestia oczekiwań odbiorcy.
Dla mnie to zbiór kapitalnych rockerów… porządna płyta – nie
przeszkadza mi nawet to nikłe podskórne wrażenie zapatrzenia w ekipę
Iommiego i Butlera.
8/10
Piotr Spyra