1. Hands
2. A Brief Encounter
3. From Where I Stand
4. Test of Time
5. North
6. South of London
7. Wasn’t it Good
8. Woodworks
9. Islanders
10. Running
Rok wydania: 2008
Wydawca: Mascot Records
Ten niemiecki zespół nie jest może tak popularny w muzycznym, progresywnym świecie, chociaż istnieje już dobry kawał czasu, pierwszą swą płytę – Paradoxes wydał w 1993r. Płyta North jest powrotem na muzyczny rynek po sześcioletniej przerwie. Tyle latek upłynęło od wydania ich poprzednich dzieł, Flesh i Bridge.
Muzyka jaką prezentuje Everon możemy bez wątpienia zaliczyć do neoprogresywnego nurtu, lecz ich muzykę cechuje swój dość oryginalny, charakterystyczny dla tego zespołu styl, który powoduje że nie są łatwo porównywalni z żadnym innym przedstawicielem tego gatunku, co uważam za dużą zaletę.
Pierwszy utwór – Hands rozpoczyna się dosyć ostro, co wskazywało by na progmetalowe skłonności co nie jest bezzasadne ale akurat album North jest wyjątkowo subtelną płyta w porównaniu do niektórych wcześniejszych wcieleń Everona. Po niej mamy kompozycję Briev Encounter z piękną refrenowym elementem wzbogaconym przemiła solówką Uli Hoevera.
Z kompozycji na kompozycje robi się coraz piękniej, From Where I Stand, utwór perełka za sprawą żeńskiego wokalu, nie wiem kim jest ta pani ale brzmi tak jakby zespół zaprosił do współpracy samą Kate Bush.W utworze tym panuje jakiś księżycowy klimat podobny do tego z utworu Dont Give Up z gabrielowskiej płyty So. W nastrój kolejnej kompozycji, Test of Time wprowadza nas dźwięk wiolonczeli, to spokojna kompozycja z nieco mocniejszym refrenowym akcentem. Nadszedł czas na kompozycję tytułową, North, to bardzo bogaty brzmieniowo, wręcz symfoniczny utwór, z jakąś charakterystyczną maestrią którą potęguję fortepianowe brzmienie klawiszy. Kolejna kompozycja – South of London klimatem jakby nieco odbiega od pozostałych, a to za sprawą industrialnych smaczków które nie wiedzieć czemu wkradły się do tego utworu. Naturalny wokal w utworze tym krzyżuje się z wokalem przetworzonym elektronicznie.
Według mnie to pięta achillesowa tej płyty. W kolejnym utworze – Wasn’t it Good wszystko wraca do normy, fortepianowy wstęp, i słyszalny w tle szum fal uspokaja nasze zmysły, element ten doskonale nawiązuje do okładki nowego dzieła Everon: zamglony horyzont a w oddali samotna łódź dryfująca w morskich przestworzach. Nad wszystkim unosi się jakaś pompatyczna aura. Natępna kompozycja – Woodworks rozpoczynająca się włączeniem mechanicznej piły łańcuchowej, dobrze współgra z klimatem kompozycji, bardzo energetyczny instrumentalny kawałek, fortepianowe dźwięki klawiszy przeplatają się z żywiołowymi solówkami gitary elektrycznej , to jakby pojedynek na te instrumenty. Następnie mamy znów spokojniejszy fragment – Islanders. Utwór dryfuje powoli jak okładkowa łódka w morskim bezmiarze, muzycy wiosłują leniwie lecz z konsekwencją aż po muzyczny horyzont, a na horyzoncie przepiękna solówka gitarowa i wyłaniający się z otchłani dźwięk wiolonczeli, to chyba jeden z piękniejszych utworów tego albumu. I nadszedł kres morskiej wyprawy z zespołem Everon, ostatnia kompozycja – Runing, bardzo urokliwy utwór, delikatny fortepianowy wstęp, znowu wiolonczelowy akcent, przyjemny nastrój potęguje wokal Olivera Philipsa, do kogo mógłbym go porównać ? Nie wiedzieć czemu bliski jest mi wokalowi jaki prezentuje Clive Nolan w swoim Shadowland, jednak mimo wszystko wokal lidera Everon jest zdecydowanie ciekawszy.
Album ten nie powala na kolana, aczkolwiek bardzo przyjemnie się go słucha.
Po wielokrotnym przepłynięciu z zespołem Everon muzycznych horyzontów płyty North i przypomnieniu sobie ich wcześniejszych dokonań z czystym sumieniem mogę stwierdzić że to jeden z lepszych, jak nie najlepszy album Everon.
8/10
Marek Toma