EVERGREY – 2003 – Recreation Day

EVERGREY - 2003 - Recreation Day

01. The Great Deciever
02. End Of Your Days
03. As I Lie Here Bleeding
04. Recreation Day
05. Visions
06. I’m Sorry
07. Blinded
08. Fragments
09. Madness Caught Another Victim
10. Your Darkest Hour
11. Unforgivable Sin
12. Trilogy Of The Damned (bonus)

Rok Wydania: 2003
Wydawca: Inside Out


Evergrey zamyka w swojej muzyce niesamowite pokłady energii a wręcz entuzjazmu, łączone z pewną melancholią, zadumą czy smutkiem (połączenie nieprawdopodobne!).
Ostatnie produkcje grupy cechuje także niesamowita przejrzystość brzmienia, doskonale wkomponowane damskie chórki i niezapomniane klawisze. Nie jest rzeczą powszechną, aby różnorodne brzmienia tak idealnie jak w tym przypadku wpasowywały się w prog metalową konwencję. Evergrey niezaprzeczalnie dorobił się własnego stylu. Wcześniejsze płyty, co naturalne nie są tak klarownie wyprodukowane. Łapiemy się nawet że niektóre utwory brzmią lepiej na obecnych wersjach koncertowych niż na albumie studyjnym. Ale cóż – technika też kroczy szybkim krokiem. Oprócz wspomnianych motywów klawiszach, często opartych na pianinie, zespół często wplata w swoje brzmienie gitary akustyczne, kreując utwory stricte akustyczne.

W ten ogólny opis jak najbardziej wpisuje się moja ulubiona pozycja w dyskografii zespołu – Recreation Day. Mimo, że brzmienie nie jest tak porażające w porównaniu do najnowszych albumów grupy, album od momentu ukazania się robił wrażenie piorunujące. Zresztą ukazał się siedem lat temu, w dobie nieco innych standardów. Myślę, że fakt iż wiele z utworów zawartych na płycie, do dzisiaj grana jest na koncertach także świadczy o ich jakości. Rozpoczynająca album szalona gitarowa galopada nie znajdzie chyba malkontentów wśród sympatyków rockowego grania. Okazyjne chóry czy mini orkiestracje podkreślają patos. Zresztą również spokojniejsze Recreation Day, czy nawet I’m Sorry, to koncertowe pewniaki, nie mówiąc już o Blinded, który wyrasta niemal na hit. Który zespół tak chętnie gra na koncertach niemal połowę płyty, która ukazała się 4 albumy temu??? To też dowód, ze fani i grupa darzą album szczególną estymą, mimo że tak naprawdę największym sukcesem wydaje się kolejny krążek – The Inner Circle.
Co ważne, nawet w przeciwieństwie do najbardziej opiewanych albumów Evergrey, Recreation Day trzyma w napięciu od pierwszego do ostatniego dźwięku. Nie ma tu słabszego utworu, przy którym grozi nam rozkojarzenie. Jest za to idealne zróżnicowanie. Weźmy na przykład połowę albumu, gdzie teoretycznie może opaść pierwszy zachwyt. Nic z tych rzeczy, po zabójczym Blinded, następuje wolniejszy niemal walcowaty w standardach Evergrey – Fragments, po którym kolejnym zrywem okazuje się akustyczny Madness Caught Another Victim, szybszy i z soczystym, klarownym brzmieniem.
Całości obrazu dopełnia kapitalny booklet autorstwa Mattiasa Norena, ilustrujący każdy z utworów.

Sporą gratką dla fanów były wznowienia albumów Evergrey wydane przez Inside Out w digibookach, zawierające bonusowe utwory, o tyle charakterystyczne, że bywały to albo kawałki akustyczne, lub np. zawierające jedynie klawisze i wokalizy. Co ciekawe w Evergrey słychać, że Rikard Zander gra na pianinie elektronicznym (bywa, że z pewnym pogłosem), jednak ani przez chwilę nie mamy wrażenia, że utwór lepiej brzmiałby na żywym instrumencie… dopiero po dłuższym przemyśleniu jawi się nam to jako ciekawa, acz niekonieczna alternatywa.

9,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz