1.Artifact/The Turn
2.Broken Pieces Shine
3.The Game Is Over
4.Yeah Right
5.Feeding the Dark
6.Wasted on You
7.Better Without You
8.Use My Voice
9.Take Cover
10.Far from Heaven
11.Part of Me
12.Blind Belief
Rok wydania: 2021
Wydawca: Sony Music
https://www.evanescence.com/
EVANESCENCE powrócili po niemal dekadzie, ale skłamałbym że spędziłem ten czas z zaciśniętymi kciukami. Natomiast rozpatrując ich jako ważnego i dużego gracza na scenie, od momentu pojawienia się pierwszych zwiastunów nowego albumu byłem zaintrygowany. Od jakiegoś czasu zespół pojawiał się na scenach, a otuchę w serca fanów wlała na pewno ogłoszona trasa z Within Temptation. Pandemia pokrzyżowała jednak część planów wydawniczych, jak i wymusiła przesunięcie koncertów. I tak pomieszała szyki EVANESCENCE zarówno w kwestii zatrudnienia producentów, jak i spowodowała przesunięcie pierwotnie planowanej premiery.
Ale oto na półkach sklepowych pojawia się „The Bitter Truth”. Niebagatelną robotę w podgrzewaniu atmosfery zrobił koncert online, który odbył się w grudniu. W chwili kiedy sięgamy po płytę podgrzani jesteśmy już singlami „Yeah Right” i „Game is Over”. Pierwszy z wymienionych klimatycznie nie do końca jest reprezentatywny, prezentuje miks nowoczesnego brzmienia z garażowym rockiem. Jest to ponoć starszy kawałek odrzucony przez poprzednią wytwórnię. Drugi singiel z kolei, wieszczę że będzie jednym z najczęściej dodawanych utworów przez słuchaczy do ulubionych. Do moich faworytów należy zdecydowanie „Use my voice” z gościnnymi występami całej plejady gwiazd (w tym Sharon Del Adel, Lzzy Hale, Lindsey Stirling i Taylor Momsen). Kawałek ze świetnym potencjałem koncertowym i nośnym zaśpiewem w refrenie. Jako ciekawostkę i kandydata do faworytów muszę wymienić też „Take Cover” zadziorny numer z niepokojącym refrenem. Ciężki i dynamiczny.
Do utworów, które trochę mi nie pasują, czy może inaczej – zaburzają idealny obraz ciężkiego nowoczesnego albumu są wolniejsze i bardziej wyciszone „Wasted on You” oraz „Far from Heaven”. Ten drugi jest kawałkiem gdzie pojawia się głównie pianino i wokal, mimo że trwa ponad 4 minuty, po pierwszych przesłuchaniach w pamięci pozostał mi jako przerywnik… Zresztą wstępniak też zdarzało mi się mijać. Wieńczący płytę „Blind Belief” też jakoś skrzypi mi pod kopułą. Czegoś mi w nim brakuje. A może to celowy zabieg by zakończyć płytę niedosytem.?
„The Bitter Truth” to zaskakująco dobra płyta. Nie spodziewałem się tak mocnego krążka po wygasłej już nieco gwieździe. Może i jako całość album nie jest równy, ale za to serwuje słuchaczowi różnorodność klimatyczną, niezbędną by zapobiec znużeniu. Z gorzkimi, aktualnymi tekstami album wpisuje się w obecne realia doskonale. Jeśli „The Bitter truth” rozpatrujemy w kategorii powrotu, to jest to powrót bardzo udany. Jak wspomniałem, nie byłem nigdy dozgonnym fanem formacji, raczej takim który wyrażał oszczędny szacunek jako pionierom gatunku i autorom kilku niezłych numerów. W związku z tym nowa płyta przebiła moje oczekiwania.
7,5/10
Piotr Spyra