ETHEREAL ARCHITECT – 2012 – Monolith

Ethereal Architect - 2012 - Monolith

1. Kalinago
2. Mercury
3. Obsidian
4. Oceans
5. Final Escape
6. Revolutions
7. Obscura
8. Bardo Becoming
9. Submission
10. MacArthur Park

Rok wydania: 2012
Wydawca: Ethereal Architect
http://www.etherealarchitect.com


Jeżeli nazwy Dream Theater, Symphony X czy… System of a Down (w tym przypadku głównie za sprawą niektórych partii wokalnych) wywołują na waszych plecach ciarki musicie sięgnąć po album teksańskiej formacji Ethereal Architect. Świeżutki krążek zatytułowany „Monolith” to soczysty kawałek prog metalowego mięcha na wysokim poziomie a do tego bez wad, które często serwują nam grupy parające się tym gatunkiem.

Dziesięć kompozycji, które trafiły na to wydawnictwo to dziesięć metalowych hymnów ku chwale gatunku. Instrumentalne umiejętności muzyków są powalające, gitarzysta zespołu (a zarazem jeden z liderów) David Glass musiał się urodzić z gitarą w ręku. Co najważniejsze w tym wszystkim, zespół nie „popełnił” utworu w którym forma przerastałaby treść. Balans pomiędzy melodyjnością i chwytliwością a instrumentalnymi popisami zachowane są na idealnym poziomie przez co płyta ani przez chwilę nie nuży. Oszczędne acz słyszalne klawisze uzupełniają się z gitarami tworząc wpadające w ucho formy muzyczne. Wystarczy posłuchać rozbudowanego „Obsidian”, cudownie bujającego nieco folkowego „Oceans” czy przebojowego „Bardo Becoming” aby wiedzieć o co muzykom w tej zabawie chodzi. Nie brakuje tu smaczków, akustycznych gitar, orkiestracji, partii chórów, których nie powstydziłby się sam Luca Turilli z Rhapsody czy wspaniałych solówek. Dźwięki tworzone przez panów z Ethereal Architect potrafią i zachwycić i złapać za serce. Nie ma tu tak często spotykanej u zespołów progmetalowych muzycznej „matematyki”. Choć dźwięki zagrane są tu z iście zegarmistrzowską precyzją to znalazło się miejsce na oddech, na chwilę uniesienia (głównie za sprawą solówek Davida Glassa) czy na czysty relaks.

Uwagę zwraca jednak nie tylko sama muzyka. Warto napisać, że płyta wspaniale brzmi. Przy regulatorze odkręconym na maxa słychać każdy elemencik składający się na te puzzle! Instrumenty brzmią czysto i w odpowiednich proporcjach, jest odpowiednia przestrzeń a gdy tego wymaga chwila to perkusja bezlitośnie rozprawia się z naszymi trzewiami (szybki „Final Escape” z ultraprzyspieszeniem pod koniec).

Debiut pierwsza klasa i nie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki z tych młodych i utalentowanych ludzi…. i tylko bym zmienił osobę odpowiedzialną za okładkę;-)

8/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz