ERYN NON DAE – 2012 – Meliora

Eryn Non Dae - 2012 - Meliora

1. Chrysalis 08:54
2. The Great Downfall 12:01
3. Scarlet Rising 06:14
4. Ignitus 05:37
5. Muto 06:21
6. Black Obsidian Pyre 11:18
7. Hidden Lotus 07:54

Rok wydania: 2012
Wydawca: M&OMUSIC
http://www.erynnondae.com


Od czasu do czasu pojawia się płyta, której zawartość okazuje się nie lada wyzwaniem, solidną przeszkodą. Za tak trudny do zgryzienia orzech można uznać ostatnie wydawnictwo francuskiego Eryn Non Dae. Panowie w 2009 roku wzburzyli wody muzycznego odmętu wydanym przez Metal Blade debiutem i teraz postanowili uderzyć ponownie, a swój nowy cios opatrzyli tytułem „Meliora”.

Płyta od pierwszego kontaktu implikuje tajemniczą atmosferę, począwszy od klimatycznej okładki, a kończąc na samych dźwiękach. Te, dla wielu mogą tworzyć chaotyczną barierę, której pokonanie wydaje się graniczyć z cudem. Muzyka Francuzów jest niczym twórczy chaos na granicy zrozumienia. Przewijają się w niej elementy, które mogą być kojarzone z takimi formacjami jak choćby: Meshuggah, Tesseract, Tool, Katatonia, Opeth (specyficzny mroczny nastrój), Cult Of Luna oraz rodzimymi Blindead czy Ketha. Jak można słusznie wywnioskować, „Meliora” to pokaźna dawka ciężaru, hałasu, wrzasków, dysonansów i połamanych rytmów. Wszystko jest namaszczone chłodem i specyficznym mrokiem, który nie ustępuje ani na moment. Nie oznacza to jednak, że panowie bez przerwy chłoszczą nas wyłącznie kaskadami szorstkich dźwięków – sukcesywnie i miarowo zespół aplikuje atmosferyczne wyciszenia, zwolnienia, muzyczne smaczki, szepty, śpiewane frazy itp.

Praktycznie każdy z siedmiu utworów to swoiste zderzenie żywiołów, sprzeczności, które w tym przypadku idealnie się ze sobą komponują i uzupełniają. Mimo, że niewiele tu miejsca na złapanie głębszego oddechu to paradoksalnie utwory charakteryzuje dziwna przestrzeń, za której generowanie odpowiadają specyficzne gitary. Poza tym panuje jakiś taki introwertyczny niepokój, co najlepiej odzwierciedla mrożący krew w żyłach wstęp „The Great Downfall”. Eryn Non Dae nie wykazuje również skłonności do pośpiechu, tu wszystko odbywa się według własnych reguł, czas biegnie inaczej. Momentami aż ciężko udźwignąć masyw ciężaru i posępnego mroku „Meliora”. Płyta bez dwóch zdań specyficzna, niejednoznaczna, trudna, budząca mieszane odczucia, ale i ciekawa, intrygująca.

Kto lubi połamane struktury muzyczne dalekie od lekko strawnej i przyjemnej melodyki, ten może czuć się zaproszony na przygodę z pokręconym „Meliora”. Podkreślę, że jest to muzyka wymagająca i niełatwa w odbiorze. Po pierwszych odsłuchach nie bardzo wiadomo, o co chodzi i jaki jest tego wszystkiego cel – to wrażenie nie ulotni się prędko. Niektórzy zapewne zniechęcą się na dobre, a inni (zwolennicy dźwiękowych gwałtów) będą brnąć dalej. Eryn Non Dae to rzecz dla wybranych, wytrwałych…

7/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz