ERADIKAL INSANE – 2015 – Mithra

ERADIKAL INSANE - Mithra

1. A Perpetual Nothing
2. Initium (Feat. Julien Truchan, Benighted)
3. Sediments Of Misconception
4. Consciousness Alight
5. Abrasive Harbingers
6. Mithra
7. Intrinsic Propensity (Feat. Triv, Kronos)
8. Archetypes
9. Harvest (Feat. Sven De Caluwé, Aborted)
10. Universal Spine
11. Metanoia

Rok wydania: 2015
Wydawca: –
https://www.facebook.com/EradikalInsane


Założony w 2004 roku z inicjatywy braci Floriana i Nicolasa Escoffier „Eradikal Insane”, to przedstawiciel francuskiej metalowej sceny, coraz śmielej poczynający sobie na muzycznym rynku. Do tej pory udało im się wydać trzy dema, jedną ep-kę, a w 2015 roku światło dzienne ujrzał ich debiutancki album pt. „Mithra”. Nagrany w składzie Florian i Ncolas Escoffier – gitary, Jtrom – wokal, R – perkusja i Loris – bas, a gościnnie wspomógł ich Julien Truchan z Benighted, Triv z Kronos i Sven de Caluwé z Aborted. Niestety bolączką zespołu są zmiany personalne i na chwilę obecną jedynymi oficjalnie przedstawianymi członkami grupy są Florian i Nicolas.

Debiut francuskiej formacji określany jest jako techniczny, nowoczesny death metal, ale w praktyce ta nowoczesność w to głównej mierze kolaż death metalu z metalcorem. Galopada szybkich partii z domieszką średnich temp i miażdżącym ciężarem powolnych (niekiedy wręcz topornych) riffów. Miks o pełnym i klarownym brzmieniu uzupełniony dwoistym wokalem, w postaci siarczystego growlu skonfrontowanego ze skrzeczącym wrzaskiem, często doświadczanym w grindowych kapelach.

10 ciężkich i nawet przyzwoitych kompozycji, pełnych ekspresji i brutalności, daje się mocno we znaki, a pomiędzy nimi znajduje się tytułowa i zaskakująca „Mithra” – łagodna akustyczna miniatura, jak oaza spokoju pośród bezkompromisowej wrzawy, od której puchnie głowa, pozwalająca na chwilę upragnionego wytchnienia.

Technicznie i brzmieniowo płyta jest całkiem dobra i nie daje powodów do narzekań, ale stopień „komplikacji” utworów częstymi zmianami aranżacji, trochę przeszkadza w odbiorze. Zmiany rytmu czy łomot prostych riffów, jak chociażby w „Initium” lub „Archetypes”, mimo, iż stanowią skuteczne urozmaicenie, to dla mnie są nieco męczące i potrafią skutecznie wyrywać ze strefy mentalnego komfortu. Można też odnieść wrażenie, że niektóre utwory mogłyby by trwać krócej, bo po prostu niepotrzebnie się dłużą, przez co tracą na dynamice i nudzą, bo w zasadzie pod koniec ich trwania nic szczególnie ciekawego się w nich nie dzieje.
Poprzez gościnne występy Juliena, Triva czy Svena, opisywane wydawnictwo może kojarzyć się z twórczością macierzystych kapel tychże panów, bo inspiracje są słyszalne, aczkolwiek zestawienie „Mithry” z chociażby „Carnivore Sublime” czy „Retrogore” kompletnie nie ma sensu, bo Benighted czy Aborted prezentują zdecydowanie wyższy poziom niż Erdikal Insane. Trudno się temu dziwić, w końcu lata doświadczeń na scenie robią swoje.

Muszę przyznać, że nie podzielam entuzjazmu mediów, zachwycających się debiutem Eradikal Insane. Owszem, jest mocno, agresywnie i dynamicznie, a wydanie płyty ciekawe i ładne. Bracia Escoffier prezentują światu swoją wizję bezkompromisowego death metalu w sposób bardzo przyzwoity i mogą uznać „Mithrę” za udany album. Mnie jednak on zmęczył i wytrząsł jak jazda rowerem po bruku.

6/10

Robert Cisło

Dodaj komentarz