1. File 41807 01:07
2. Silences Of Dawn (Poetry) 01:26
3. First Blood 04:39
4. Obsessions 04:17
5. Invisible Nations 05:04
6. Gemini Syndrom 05:42
7. Fallen’s Portrait 05:16
8. Season Of Redemption 04:10
9. The Other Side 04:08
10. Shadow Lord 04:42
11. One Chance 06:53
12. Divine Whispers 05:32
13. March Of The Ghosts 07:11
14. Last Sunset 04:37
Rok wydania: 2011
Wydawca: AFM Records
http://www.epysode.com/
Ayreon, Communic, Adagio, Sandalinas, At Vance, Pain Of Salvation,
Beyond Twilight – co łączy powyższe zespoły? Epysode, nowa grupa –
stylistycznie oscylująca wokół progmetalowych rejonów muzycznych. To ona
skupiła w sobie zacnych wykonawców, którzy mieli/mają coś wspólnego z
w/w formacjami. Nie wiem czy Epysode można traktować, jako pojedynczy
epizod, czy też band z perspektywą na przyszłość, ale jedno jest pewne –
zespół niedawno zadebiutował obszernym i zarazem rozbudowanym krążkiem.
„Obsessions” jest albumem konceptualnym i odnosi się do ciemnej strony
człowieczej osobowości, a ponury nastrój wprowadza na wstępie sama szata
graficzna.
Pierwsze dźwięki nie wywołują szału – tradycyjnie, intro z
fortepianowym motywem. Po nim aż się prosi o eksplozję, ale zamiast
tego, dostajemy kolejne balladowe „intro”. Na oficjalny początek
muzycznych zmagań trzeba trochę poczekać. Pierwsza prawdziwa kompozycja
to „First Blood”. Kawałek utrzymany w wolnym tempie, wywołujący pewne
skojarzenia wobec przedsięwzięć Arjen Anthony’ego Lucassen’a. Ciekawie
prezentuje się część wokalna – jest ona głównym atutem wydawnictwa. No
może za wyjątkiem niektórych żeńskich partii – te czasem mogą irytować i
stymulować w kierunku naciśnięcia przycisku „stop”. Ciekawiej robi się
przy okazji numeru tytułowego. Jest tam więcej życia i melodii. Również
kolejny „Invisible Nations” kontynuuje wzrostową tendencje. Kawałek
atakuje świetnym refrenem nafaszerowanym emfatycznymi wokalami. Niestety
za chwilę otrzymujemy miałki „Gemini Syndrome”, przy którym człowiek ma
ochotę oddalić się od odtwarzacza. Po prawie sześciu minutach robi się
lepiej za sprawą żywszego „Fallen’s Portrait” z udziałem wokalisty
Communic. W tym momencie można poczuć pewne odniesienia wobec Therion.
Chwilę później następuje chwila gitarowej ekspresji okraszonej zmiennym
klimatem oraz wzmożonym ciężarem. W takich momentach człowiek wybudza
się z letargu i wykazuje wzmożoną aktywność. Tak mogłoby być cały czas!
Oliwy do ognia dodaje następny „The Other Side” z wyeksponowanymi
klawiszami oraz liniami basu w stylu Death za czasów „Indyvidual Through
Patterns”. Całość nieco psują orientalne żeńskie wokalizy w stylu
Aghora, ale co zrobić – nie można mieć wszystkiego. Kolejny „Shadow
Lord” jest niczym dołożenie do pieca – większy ciężar, ogień. Ciekawiej
robi się przy lekko barokowym „March Of The Ghosts” – utworze
wykazującym się sporym zróżnicowaniem, lekkością i polotem. Fajny aranż i
konstrukcja, a do tego niezły klimat. Całość wieńczy piosenkowy „Last
Sunset”, który zapewne ma chwytać za serce. Tak by było, gdyby nie
dziwne wstawki nadszarpujące melodyjny szkielet.
Jednym z mankamentów płyty jest zbyt mała lapidarność niektórych
utworów. Niekiedy ich forma, powoduje, że „snują się” pozbawione
większego polotu. Czasem aż się prosi o zwięzłość i ogień. Fachowa
produkcja, warsztat i nazwiska to nie wszystko. Musi być coś więcej, a w
tym przypadku (niestety) tego zabrakło. Nie chcę tu w żaden sposób
deprecjonować „Obsessions”, ale faktem jest, że w tym przypadku nie mamy
do czynienia z prominentnym objawieniem. Podobne przedsięwzięcia były
już wcześniej realizowane – w tym przypadku nie ma nic zaskakującego. Ot
kolejny solidny album, bez egzaltacji, euforii. Jednak entuzjaści
konceptów o zabarwieniu Ayreon’owym mogą rozpocząć odkładanie funduszy
na zakup.
6/10
Marcin Magiera