1. Circles
2. Within an Inch
3. The Great Divide
4. All Mixed Up
5. Transparent Man
6. Life in a Shadow
7. Deserve to Feel
8. Here and Now
9. Prognosticator
Rok wydania: 2014
Wydawca: InsideOut
http://www.enchantband.com/
Zanotowaliśmy w tym roku dosyć sporo neo-progresywnych powrotów. Po długich latach muzycznego niebytu, swoje nowe płyty wydały tak ważne dla gatunku zespoły, jak chociażby Abel Ganz, Iluvatar czy właśnie Enchant. Co prawda zwolennicy walorów głosowych Teda Leonarda nie mogą narzekać. Udzielał się on bowiem ostatnio w prog metalowej formacji Affector, na wydanej w 2012 roku płycie „Harmagedon”. Dołączył również po odejściu Nicka D’Virgilio do grupy Spock’s Beard, nagrywając z nimi, rok temu płytę „Brief Nocturnes and Dreamless Sleep”. W tym roku ukazała się natomiast płyta zespołu, z którym ten obdarzony charakterystycznym głosem wokalista był zawsze kojarzony – Enchant. Ostatni, siódmy w ich karierze album „Tug Of War” wydany został 11 lat temu.
Trzeba przyznać, że tegoroczny powrót, płytą „The Great Divide” jest bardzo udany. Zerkając na skład reaktywowanego zespołu (Ted Leonard – wokal , Douglas Ott – gitara, Ed Platt – bas, Bill Jenkins – klawisze, Sean Flanegan – perkusja) można zauważyć, że od tamtych czasów nie uległ on praktycznie zmianie. Muzyka po tych długich latach przerwy, również nie przynosi żadnej drastycznej rewolty. Osiem dosyć długich kompozycji dostarcza nam porcję fajnie zagranego prog rocka, okraszonego finezyjnymi gitarowymi solówkami. Jest to album dość dynamiczny, trudno doszukać się na nim takich lirycznych momentów jak: „Beautiful”, „Comatose” („Tug Of War”- 2003), „Follow The Sun”, „Ultimate Gift” („Blink Of AnEye” – 2002), „Pure”, „Broken”, „Look Away” („Wounded” – 1996), „Catharsis” czy „Acquaintance”(A Blueprint Of The World – 1995). Wyróżniającym się fragmentem jest moim zdaniem utwór tytułowy „The Great Divide”, z ciekawym wpadającym w ucho gitarowym motywem. W kwestii wykwintnych solówek dużo dzieje się w kompozycji „Deserve to Feel”. Muzycznie Enchent surfuje obecnie po pokrewnych wodach co ich rodacy ze Spock’s Beard, co raczej nie może dziwić, skoro Ted związany jest z obiema zespołami.
Może nie jest to płyta , która rzuci progresywny świat na kolana, ale stęsknionym za „enchantowym” brzmieniem sympatyków prog rocka powinna przynieść wiele przyjemności.
8,5/10
Marek Toma