1. Se Taire (4:13)
2. Elle Espere (3:55)
3. Anne Lumiere (5:15)
4. Ici Encore (6:08)
5. L’Espoir part I (5:38)
6. L’Espoir part II (6:57)
7. Controle (5:44)
8. En Paix (6:21)
9. Elle (4:56)
10. Crash (8:45)
Rok wydania: 2013
Wydawca: PPR
http://elorarock.com/
Rok 2004 to z pewnością bardzo ważna data w życiu Jean-Vincenta
Fillipini. W tym roku bowiem, przyszła na świat jego córka – Elora. A
skoro, w tym samym okresie Jean – Vincent tworzył swój zespół,
postanowił nazwać go właśnie jej imieniem. Obok Jean-Vincenta
Fillipini (gitara basowa), tą pochodzącą z Marsylii, francuską formację
tworzą: Lionel Giacobe (gitara), Patrice Cannone (klawisze), Anastasia
Mousali (wokal), Damien Dahan (wokal) oraz Julien Beaumont (perkusja).
2004 rok, praktycznie w tym samym okresie wydana została płyta
„Amnésie”- debiutancki album ich rodaków z Lazuli (obecnie mają już na
koncie cztery). „Crash” jest tymczasem debiutanckim, pełnym krążkiem
Elory. Wydała ją coraz prężniej działająca wytwórnia Progressive
Promotion Records (tak, ta sama, która wydała m.in. ostatnią płytę
naszego rodzimego Retrospective). Dlaczego wspomniałem w tym właśnie
miejscu o formacji Lazuli? Ponieważ obie formacje mają kilka istotnych
cech wspólnych: obydwa zespoły są przedstawicielami (nie tak bogatego
przecież) francuskiego rynku, jeżeli mówimy o szeroko pojętą muzykę
progresywną. Kolejna cecha wspólna – teksty obydwu zespołów śpiewane są
po Francusku. Z tą jednak różnicą, że muzykę Elory tworzą dwa,
równoległe wokale, męski i żeński! I właśnie największym problemem w
przyswojeniu sobie tego materiału, były dla mnie te bardzo specyficznie
brzmiące, francuskojęzyczne wokale. Ale patrząc z drugiej strony, zdaję
sobie teraz sprawę z tego, że podobne odczucia mają pewnie mieszkańcy
różnych zakątków naszego globu, słuchający muzyki naszych rodzimych
zespołów, których teksty śpiewane są w ojczystym języku!
Muzyka jaką proponują nam Francuzi nie posiada typowej neo-progresywnej
aury. Muzycznie bliżej im chyba do brzmienia późniejszych płyt
Porcupine Tree, znaleźć można tutaj również pewne, muzyczne analogie
do naszego Riverside (wystarczy posłuchać chociażby kompozycji
„Controle” albo „Elle”). Natomiast brzmienie gitar Lionela Giacobe,
czasami przywodzi mi na myśl niemiecką formację Sieges Even. Płyta
złożona jest z dziesięciu kompozycji swoim czasem oscylujących gdzieś w
granicach pięciu minut. Wyjątkiem jest nieco bardziej rozbudowany
tytułowy, ośmiominutowy „Crash”. Zespołowi udało się uzyskać na tej
płycie specyficzny, nieco klaustrofobiczny klimat. Album muzycznie jest
bardzo równy, można tutaj nawet zarzucić, że za mało tu bardziej
charakterystycznych momentów, które zapadają w pamięci słuchacza na
dłużej. Osobiście po pierwszej „wizycie” płyty w moim odtwarzaczu,
najbardziej utkwiła mi w pamięci pierwsza kompozycja – „Se Taire” oraz
(chyba najbardziej iskrzący od gitarowych solówek) „L’Espoir part I”
zgrabnie połączony z „L’Espoir part II”, oraz wspomniany, najdłuższy,
pachnący nieco floydowską aurą „Crash”. Jednak gdy z materiałem tym,
pobędzie się nieco dłużej, można odkryć tutaj wiele intrygujących
muzycznie momentów.
Podsumowując, „Crash”, to niewątpliwie bardzo obiecujący debiut. Jednak
nie jest to debiut na miarę tego aby Marsylia od tej pory postrzegana
mogła być jako stolica „progresywnej Europy”. W ich muzyce tkwi jednak
potencjał, który wierzę, w pełni wykorzystany zostanie na kolejnych
wydawnictwach.
7/10
Marek Toma