ELEGY – 1998 – Manifestation of Fear

ELEGY - Manifestation of Fear

1. Unorthodox Methods
2. Frenzy
3. Angel Without Wings
4. Savage Grace
5. Master of Deception
6. Solitary Day
7. Manifestation of Fear
8. Victim of Circumstance
9. Forgotten, The
10. Redemption
11. Metamorphosis

Rok wydania: 1998
Wydawca: Noise


W obliczu zapowiadanej od jakiegoś czasu reaktywacji grupy ELEGY, napięcie fanów rośnie. Ja chciałbym nieco je podsycić dzieląc się własnym punktem widzenia na moją ulubioną płytę w dyskografii grupy.
Historia grupy Elegy dzieli kilka etapów personalnych. Pierwszą istotną zmianą o której chciałem wspomnieć była zmiana wokalisty. Zespół opuścił Edvard Hovinga, a jego miejsce zajął Ian Parry.
Wydaje się, że zespół zyskał na tym nieco pazura. Po kolejnych zmianach personalnych zamiast Henka van der Laarsa w zespole pojawił się Patrick Rondat… nadworny gitarzysta Jarre’a.
Mnie jednak najbardziej do gustu przypadł album Manifestation of Fear – już z Ianem za mikrofonem, a jeszcze z Henkiem w roli gitarzysty.

Liryki płyty stanowią mroczny i symboliczny koncept, autorstwa Iana Parry. Dla tych, którzy nie mają wiele samozaparcia by wyłapać historię z tekstów, książeczka albumu opatrzona jest wstępem.
To co muzycznie prezentuje Elegy na Manifestation of Fear to zgrabne połączenie ciętych riffów i melodyjnych smaczków. Płyta wypełniona jest po brzegi chwytliwymi melodiami, jednak ogólnym wrażeniem pozostaje obcowanie z najcięższym albumem w historii grupy. Album naszpikowany jest szalonymi acz melodyjnymi solówkami, które niejednokrotnie kończą sztuczne flażolety podkreślające włożoną w nie pasję.
Nieco schowane pod gitary rytmiczne klawisze ukazują się niezwykle ciekawie. Nie tylko prezentując tła, ale i wtórując gitarom. Bardzo dobrze dobrana wydaje się paleta brzmień syntezatorów. Oprócz typowych dla prog metalu brzmień, często pojawiają się pianina… a prezentowane przez nie motywy są wyśmienite. Dzięki klawiszom zaś, kilka razy na albumie pojawiają się motywy wręcz symfoniczne.
Jeśli już o instrumentarium mowa, dość przyjemnie i wyraźnie zmiksowana jest sekcja. Każdy element perkusji brzmi soczyście, natomiast ciepłe brzmienie basu słychać wyraźnie…

Album utrzymany jest w jednym klimacie i utwory tworzą spójną całość. Mimo tego, nie nużą ani przez chwilę. Jako swoje ulubione utwory bez kozery jednak wymienię Angel Without Wings, Solitary Day i Victim of Circumstance. Na szczególną uwagę zasługuje też Manifestation of Fear. Są to kawałki, które wyróżniają się a to genialnymi melodiami, a to niebagatelną rytmiką (jak w przypadku kawałka tytułowego). Muszę stwierdzić, że po ponad dekadzie od wydania krążka odbieram go w taki sam sposób, jak zaraz po usłyszeniu… I w dalszym ciągu jest to jeden z moich ulubionych albumów w mojej płytotece.
To co bardzo ważne, w muzyce Elegy nie wyłapujemy co rusz patentów wzorowanych na tuzach gatunku. Grupa doskonale radzi sobie prezentując własny styl unikając zapożyczeń.

Jeśli nie znacie tej pozycji – gorąco zachęcam po sięgnięcie po tę płytę. Będzie to gratka zarówno dla zwolenników prog metalu, ale i sympatyków klasycznych odmian metalu. Zwłaszcza, że maniera wokalna Iana Parry bywa porównywana do Dio.

10/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz