DREAM THEATER – 2004 – Live At Budokan

Dream Theater - 2004 - Live At Budokan

CD1:
1. As I Am (7:26)
2. This Dying Soul (11:44)
3. Beyond This Life (19:37)
4. Hollow Years (9:18)
5. War Inside My Head (2:23)
6. The Test That Stumped Them All (5:01)

CD2:
1. Endless Sacrifice (11:19)
2. Instrumedley (12:15)
3. Trial Of Tears (13:50)
4. New Millennium (8:02)
5. Jordan Rudess keyboard solo (3:58)
6. Only a Matter Of Time (7:21)

CD3:
1. Goodnight Kiss (6:16)
2. Solitary Shell (5:59)
3. Stream Of Consciousness (10:54)
4. Disappear (5:57)
5. Pull Me Under (8:38)
6. In The Name Of God (15:49)


Rok wydania: 2004
Wydawca: Elektra
http://www.dreamtheater.net

Ilekroć oglądam z zapartym tchem to wydawnictwo, cały czas zadaję sobie pytanie – czy ktokolwiek i kiedykolwiek w światku muzycznym dokona czegoś jeszcze bardziej kunsztownego, dostojnego, nowatorskiego?…Na czym polega wyjątkowość „Budokana”? Z pewnością miejsce – niejedni, wielcy tam nagrywali koncerty

(np. Ozzy). Samo wydawnictwo zawiera zapis koncertu z Tokijskiego „Budokan” promującego album „Train of Thought”. A jako, że ten znakomity album ilością utworów nie grzeszy (w końcu najważniejsza jest jakość a nie ilość…) to ze wspomnianego „Train…” zabrakło tylko 4 i 5 na płycie, czyli „Honor Thy Father” i „Vacant”. Dlatego dla mnie ten japoński koncert ma szczególne znaczenie, bo „Train of Thought” jest jedną z najlepszych albumów studyjnych w dorobku DT, na pewno ulubioną, chyba najbardziej metalową, a koncertowe wykonanie „As I Am”, czy choćby „Endless Sacrifice” brzmi jeszcze potężniej i kapela pokazuje przy nich swoją znaną już, aczkolwiek nieobliczalną, agresywną twarz.

Oprócz utworów ze wspomnianej płyty, zawartość koncertu to oczywiście przekrój z całej kariery zespołu, bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie koncertu DT bez „Pull Me Dunder”, czy np. „New Millenium”. Swoją megaklasę kapela szczególnie prezentuje mniej więcej w połowie koncertu, grając mieszankę fragmentów najbardziej „odjechanych” lub „pokręconych” utworów – „Instrumedley”, po prostu MISTRZOSTWO, spokój Myunga, opanowanie Rudessa i klasa Petrucciego kontrastują tu (jak i zresztą przez cały koncert) z niemal zwierzęcymi instynktami Portnoya…Szczególnie polecam drugi dysk, z bonusowymi materiałami, tam „Instrumedley” można zobaczyć z funkcją „multiangle” czyli z wielu kamer…Na tym 2-gim dysku mamy również gratkę dla fanów kunsztu M.Portnoya, czyli jego „dzikie” solo na perkusji, właściwie to była zabawa-gra z publiką, dla wybrańców z tłumu zapadła w pamięci na pewno.

Jedynym minusem całości wg mnie są partie wokalne w „In The Name of God”. Nie ukrywam, że LaBrie jest najsłabszym ogniwem nowojorskiego kwintetu, a szkoda, bo ten monumentalny utwór kończy to koncertowe arcydzieło, a momentami przysłowiowe „pianie” Jamesa może irytować, dobrze, że pozostali dają radę z chórkami

Całość tego wydawnictwa okraszona jest wspaniałym obrazem oraz dźwiękiem 5.1 i stereo, wydanie 2-płytowe (dvd1 – koncert, dvd2 – mniej lub bardziej ciekawe różne dodatki, jak to zwykle bywa), prawie 3 godziny (koncert) delektowania się ponadczasową muzyką.

Klasa sama w sobie!

Tomasz Solarz


Dodaj komentarz