1. Intro
2. The Crow
3. Spiked Rain
4. Rocker Warrior
5. Mistery
6. One Last Chance
7. End Of The World
8. Two Skies
9. Through The Storm
10. Born To Rock
11. Interlude
12. Hysteria
13. Back To The Evil Age
14. Outro
Rok wydania: 2011
Wydawca: SG Records
www.myspace.com/dreamofillusion
Bywa tak, że kiedy przychodzi nam zapoznać się z młodym nieznanym
zespołem, traktujemy nowy album po macoszemu, a ucho prześlizguje się po
kolejnych utworach, nie znajdując konkretnego punktu zaczepienia.
Zwłaszcza jeśli nie jesteśmy zobligowani opisaniem płyty, bywa wówczas,
że po jednym – góra kilku przesłuchaniach płyta ląduje w nieodwiedzanych
zakamarkach płytoteki.
Zapewniam was, że nic podobnego nie grozi po zapoznaniu się z albumem Dream Of Illusion – Decadence.
Zaskakujące jest to, że młody włoski zespół brzmi amerykańsko, ale przy tym świeżo.
Album wręcz fascynuje od pierwszych dźwięków, a śladowa stagnacja
następuje dopiero gdzieś w połowie albumu (za sprawą ballady, a tym
samym utworu gorszego, bo prostszego i bardziej… zwykłego). Trzeba
przyznać jednak, że statystycznie jest lepiej niż przyzwoicie.
Wydaje się, że zespół bazuje na sprawdzonych wzorcach, ale nie widzę w
tym nic zdrożnego, skoro wykonywanej przez Dream of Illusion muzyki
słucha się z prawdziwą przyjemnością. Do tego przekonuje klarowna
produkcja. Wyraźna perkusja, soczyste riffy i świetny (co tu dużo
ukrywać) wokal. Mimo, że to granie osadzone na cięższej estetyce,
produkcja (ale i wokal właśnie) przywodzi mi na myśl albumy Skid Row z
czasów Bacha.
Bardzo sprawnie w ostrzejsze utwory wpleciono gitary akustyczne, co
sprawia, że pozostaje w pamięci wrażenie obcowania z muzyką bardziej
wielowątkową, niż typowe heavy, czy power metalowe granie.
Na płycie nie brakuje porywających melodii, które sprawiają, że co
najmniej kilka utworów zapada w pamięć – i zachęca do powrotu do niej.
Oczywiście nie brakuje też zwykłych kawałków, które mimo jakoś
specjalnie nie rażą, ale ustępują miejsca tym kilku bardziej wyrazistym i
charyzmatycznym motywom.
Uwadze nie umyka szokujące intro do ostrego utworu Hysteria, które jest
po prostu… dyskotekowe, na szczęście krótkie. Efekt jest natomiast
taki, że stawia słuchacza do pionu i przykuwa uwagę, jeśli ktoś zdążył
się rozkojarzyć.
Za to końcówka albumu znowu bryluje, bowiem zespół kłania się w stronę
ostrego acz melodyjnego poweru, nieco przywodzącego na myśl wiodące
metalowe włoskie kapele (jak choćby Eldritch).
Dream Of Illusion funduje nam na początek roku bardzo pozytywne
zaskoczenie, naprawdę porządnym albumem. Decadence jest płytą, do której
chętnie się wraca – i słucha z przyjemnością. Wiele melodii ma
predyspozycje do zaprezentowania w alternatywnych rozgłośniach radiowych
(ja stawiam na Spiked Rain) – więc czekamy, jak rozwinie się promocja
zespołu… może nie w Polsce… ale w Europie.
8/10
Piotr Spyra