DRAGONLAND – 2004 – Starfall

Dragonland - Starfall

01. As Madness Took Me
02. Starfall
03. Calling My Name
04. In Perfect Harmony
05. The Dream Seeker
06. The Shores Of Our Land
07. The Returning
08. To The End Of The World
09. The Book Of Shadows Part I: A Story Yet Unfold
10. The Book Of Shadows Part II: The Curse Of Qa´a
11. The Book Of Shadows Part III: The Glendora Outbreak

Rok wydania: 2004
Wydawca: Century Media


Wreszcie zasiadłem do zrecenzowania albumu nr 1 w mojej ogólnej klasyfikacji płyt, które do tej pory ujrzały światło dzienne. Panie i panowie, według mojej skromnej osoby – oto dzieło wszechczasów DRAGONLAND i ich pierwszy album wydany nakładem Century Media -STARFALL.
Zaczynamy nieco kosmicznymi, a jakże genialnymi klawiszami i mamy przed sobą „As Madness Took Me”, czysta perełka, świetny wokal, świetnie brzmiące gitary do tego rewelacyjne klawisze o których już wspominałem tworzą świetny początek albumu. Kompozycja nr 2 to tytułowy „Starfall”, kontynuuje świetne wrażenie po poprzednim utworze, do tego świetne wejście Toma Englunda (Evergrey) sprawia że chce się jeszcze i jeszcze…Mógłbym po kolei opisywać każdy kawałek na tej płycie, bo według mnie każdy z nich zasługuje na uznanie, ale jednak….Wiele osób muzykę którą gra Dragonland nazywa power metalem, po części można się z tym stwierdzeniem zgodzić a jednak jak dla mnie zbyt wiele jest tutaj elementów progresywnych i chyba sam nie jestem pewien gdzie zaszufladkować zespół ze Szwecji, może to po prostu bardzo dobry melodyjny metal?
Warto wyróżnić na tej płycie (oprócz wyżej wymienionych) takie cuda jak : „The Shores of Our Land” ze świetnymi wokalizami damskimi, oraz genialnymi elementami celtyckimi wplecionymi w utwór, „To The End of World”, świetnie zagrany utwór, utrzymany w kapitalnym klimacie…
Z kolei osobną jak dla mnie historią na płycie jest trzy częściowe zakończenie albumu a mianowicie „trylogia” „The Book of Shadows” part I,II,III.
Pierwsza część jest jak dla mnie pokazem kunsztu muzyków ze Skandynawii, utwór instrumentalny z delikatnymi chórkami, klimatem na pewno nie ustępujący muzyce zawartej na ścieżkach dźwiękowych do takich filmów jak Gladiator czy Władca Pierścieni….
Druga część to już rozwinięcie trylogii i pokazania pazura przez panów znanych z takich zespołów jak Prophanity, Nostradameus czy Nightshade…
Trzecia i ostatnia część to podobnie jak początek „trylogii” muzyka którą określiłbym mianem filmowej, ze świetną solówką której nie powstydziłby się pewnie żaden z wirtuozów gitary, pięknymi klawiszami w tle, wprawia w pewnym momencie w nostalgie i to uczucie pozostaje, bo tym arcydziełem kończymy wspaniałą przygodę z tym materiałem….
Podsumowując na tym materiale znalazłem wszystko czego potrzeba mi w muzyce, świetne ostre kawałki, wirtuozerie którą możemy podziwiać ale bez przepychu, genialny wokal Jonasa Heidgerta, zakręcone, cudne klawisze (rewelacyjne wprowadzenie do utworu „Calling My Name”).
No i to co tygryski lubią najbardziej czyli cudnie udzielający się sam Tom Englund (co ciekawe brał udział nie tylko wokalnie w tworzeniu płyty ale pomagał także w produkcji utworów)….
Jak dla mnie ARCYDZIEŁO!!! Ten materiał po prostu trzeba usłyszeć….

10/10

Mariusz „Modyspy” Spyra

Dodaj komentarz