1. Przemoc
2. R.T.H.
3. Nie Zginaj Kolan
4. Czas Umiera
5. Arcydzieło Zagłady
6. Skaza
7. Kłamca
8. Klatka Przeznaczenia
Rok wydania: 2021
Wydawca: Metal Mind
Po ponad 20 latach niebytu do żywych powrócił katowicki DRAGON. Oto przed wami płyta o wiele mówiącym tytule „Arcydzieło zagłady”. I bez pierwszego odsłuchu nasuwa się myśl, iż tytuł raczej nie jest współmierny z zawartością płyty. Jednakże bez wątpienia trzyma ona należyty poziom.
Niewątpliwym atutem tej płyty jest personel, który ją zrealizował. Przykład Dragona świetnie pokazuje jak stosunkowo szybki jest proces właściwy zespołom, które reaktywują się po latach. Wystarczy kilkanaście miesięcy aby stało się jasne kto autentycznie chce to robić, a kto nie. Wobec tego obecnemu składowi przewodniczą lider i gitarzysta Jarosław „Gronos” Gronowski oraz wokalista Adrian „Fred” Frelich, który popełnił wraz z grupą wszystkie albumy za wyjątkiem debiutanckiego. Silne wzmocnienie w sekcji, zapewnione przez weterana z Kata, Krzysztofa Oseta na basie oraz młodego Mikołaja Toczko na perkusji niewątpliwie się sprawdziło. Fakt, że płyta mogła się ukazać wcześniej. Dragon niepotrzebnie wprowadził na swe salony niejakiego Irka Lotha. Krótka, acz obfitująca w internetowe dymy kadencja wąsatego biznesmana rzuciła cień na wielkie oczekiwanie na płytę. Za jego sprawą do sieci trafiły koszmarnej jakości nagrania z prób pod którymi Irek oznaczał firmy, których jest endorserem, a twórczością grupy zainteresowała się niesławna Metalurgia. Na szczęście muzycy szybko poznali się na ryzyku jakie być może nieopatrznie podjęli i wrócili na właściwe tory.
Przede wszystkim szósty album w dorobku grupy wydaje się być naturalnym ciągiem przyczynowo-skutkowym, bez usilnych wypadów w niepotrzebne łamańce rytmiczne. Z drugiej strony kwartet nie stara się też podążać za żadnym z aktualnie modnych stylów, trzymając się swoich thrashmetalowych wzorców. Najbardziej podobają mi się gitary. Na tej płycie nie brakuje zagrywek, które powinny kłaść metalowych młodzianów dokazujących pod pod sceną na kolana.
Krążek zawiera co najmniej jeden utwór, który po latach może iść w parze z „Hordą Goga” czy „Pluję ci w twarz”, jest to singlowy „Nie zginaj kolan”. To wspaniały numer do wspólnego wykonania z publicznością podczas koncertu. Ale oprócz nowego mamy tu też liczne instrumentalne odjazdy muzyków, jak choćby w końcówkach „R.T.H.” i „Kłamcy”, gdzie instrumentaliści dają upust swojej wyobraźni. Wyróżnia się także „Czas umiera” – wolniejszy niż pozostałe utwory, ciężki i majestatyczny.
Całościowo jest to płyta oldschoolowa, która z pewnością przypadnie do gustu maniakom starego dobrego thrashu z domieszką deathu. Nie jest to raczej album, od którego należy zaczynać swoją przygodę z Dragonem, szczególnie jeśli chce się zrozumieć ciąg ewolucji w muzyce tej grupy. Jednak jeśli zapoznałeś się już ze splitem „Metalmania 87” i debiutancką „Hordą Goga” oraz przypadł Ci do gustu kierunek, na którym grupa podążyła od „Fallen Angel” wzwyż, „Arcydzieło zagłady” z pewnością również spełni Twoje oczekiwania.
8/10
Patryk Pawelec