DIVINE WEEP – 2015 – Tears of the Ages

Divine Weep - 2015 - Tears of the Ages

01. Fading Glow
02. The Mentor
03. Day Of Revenge
04. Last Breath
05. Petrified Souls
06. Imperious Blade
07. Never Ending Path
08. Tears Of The Ages
09. Age Of The Immortal (2014 single – bonus track)
10. Łzy Wieków (bonus track)

Rok wydania: 2015
Wydawca: Stormspell Records
http://www.divineweep.pl


Pamiętacie poprzedni krążek formacji „Age ot the Immortal”? Miałem wówczas nieco zastrzeżeń. Album zdobiła jedna z najkoszmarniejszych okładek w historii metalu, płyta brzmiała bardzo przeciętnie a samym kompozycjom brakowało nieco przebojowości. Dwa lata później światło dzienne ujrzał nowy krążek „Tears of the Ages” i…

….już okładka wywołuje uśmiech na twarzy! Cóż za jakościowy przeskok! To jakby porównywać telefon na korbkę z supersmartfonem. Niby z założenia to samo a jednak jaka diametralna różnica! Obrazek na froncie dopracowany jest w najmniejszych szczegółach, Idealny dla zespołu parającego się heavy/power metalem. Odpowiednia kolorystyka, wiele detali, do tego wykonanie na najwyższym poziomie. Za ten element należy się ogromny plus.

….brzmienie. No, tak powinna brzmieć płyta metalowa! Jest przestrzeń, jest powietrze. Balans pomiędzy poszczególnymi instrumentami jest odpowiedni a perkusja delikatnie wysunięta do przodu brzmi nie dość że wybornie to nadaje całości odpowiedniej motoryki. Nie gorzej jest z pozostałymi instrumentami. Panowie łoją aż miło!

….dźwięki. Główną wada poprzedniego wydawnictwa była nie tyle sama muzyka, ale cała otoczka wokół niej. Teraz w odpowiedniej oprawie wizualnej i przy zawodowym brzmieniu panowie z Divine Weep mogą czuć ogromna satysfakcję i zadowolenie. To kolejny polski zespół heavy/power, który gra na światowym poziomie! Owszem słychać zapożyczenia czy to z Iron Maiden czy Judas Priest, ale taka już jest ta muzyka. Tu raczej nie ma miejsca na wielką oryginalność, a najważniejsze, że zawarte tu kompozycje bronią się same. Nie ma wesołkowatych melodyjek a muzycy są lata świetlne od kapel, które nazywam happy powermetalowymi (patrz – Freedom Call), są konkretne gitary, dobry wokalista o ciekawej „górce” i masa pomysłów.

Mam nadzieję, że przy okazji recenzji poprzedniczki panowie z zespołu nie poczuli się urażeni, ale nie był to materiał, z którym można próbować podbijać Świat. „Tears of the Ages” to płyta z innej bajki – klasyczna i świetnie brzmiąca – BRAWO!

8,5/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz