DEMONZTRATOR – 2021 – Sinister Forces of Hatred

Demonztrator - Sinister Forces of Hatred

1.Murderlust
2.Proclamation
3.Acid Remains
4.The Collapse
5.Into the Mouth of Madness
6.Intermission: Deus Volt
7.Crossing the Rubycon
8.Scavenger of War
9.Nail Them All
10.Embryonic Evil

Rok wydania: 2021
Wydawca: Ossuary Records
https://www.facebook.com/demonztrator/


Fińska ekipa z DEMONZTRATOR wysmażyła właśnie drugi długograj, ale jeśli nie policzymy wydanej dwa lata wcześniej EPki, jest to właściwie autorski debiut. Na pierwszej płycie grali bowiem wyłącznie covery. Chłopaki obracają się w thrashowej estetyce z wieloma elementami technicznego deathu. Ale szczekające wokalizy, rytmicznie połamane gitary i masa patentów zagranych w harmoniach, sprawia że jest to materiał adresowany bezpośrednio do pewnej grupy docelowej.

„Sinister Forces of Hatred” po pierwsze został porządnie wydany. Oprawa graficzna jest naprawdę porządna, a w stosunku do poprzednich wydawnictw jest to spory skok jakościowy. Niecałe trzy kwadranse, którymi chłopaki z Helsinek wypełnili srebrny krążek, to czysta energia i rozrywka. Słuchając tych kawałków, aż chce się puścić hamulce i wskoczyć w mosh-pit. Jest w tym jakaś świeżość i witalność. Coś, co nie zawsze towarzyszy nawet najbardziej energetycznej muzyce. DEMONZTRATOR naprawdę pozytywnie mnie zaskakuje.
Do ulubionych kawałków zaliczę „The Collapse”, chyba pierwszy kawałek ze zwolnieniem. Ale to właśnie ten niepokojący klimat lekkiego dysonansu gitarowego (może trochę w stylu ANNIHILATOR), sprawia, że zatrzymujemy się na chwilę i dosłownie spijamy te dźwięki. Zresztą jak się okazuje w te klimaty zespół jeszcze powróci. Dla podtrzymania passy chwilę później wstępniak do kawałka piątego robi świetną robotę, z niemal rockowym CARCASSOWYM riffem i szczyptą kombinowania, zanim chłopaki zdołają się rozpędzić. Poza nielicznymi wyjątkami, będącymi swoistymi ozdobami utworów, ekipa łoi bez opamiętania. Szybko i do przodu. Melodyka gitar sprawia jednak, że wszystko nie zbija nam się w tumult. Choć pewnie znajdą się tacy, którym swoista klęska urodzaju przepełni kielich. Zaręczam jednak, że uświadczą zaledwie menisku. Nikomu się nie uleje 😉

Finowie kupili mnie tym wydawnictwem mimo że na początku miałem opór. Przyznam że nazwa zespołu brzmiała dla mnie jakoś tak garażowo i półamatorsko, a takie założenie to spory błąd. Sympatycy KREATOR czy DESTRUCTION będą czerpać stąd czystą rozrywkę pełnymi garściami. Zresztą jak niżej podpisany. Kawał dobrej roboty.

8/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz