DEIMOS – 2014 – Beyond

Deimos - 2014 - Beyond

1. Alive 05:39
2. D.M.W. 04:55
3. Our Place to Be 05:20
4. Dark Times 04:07
5. The Three Storms 05:45
6. Locked Heart 07:09
7. Bloody Wings 04:19
8. On Through the Night 04:57
9. Run or Die! 05:45
10. Collapsing Core 03:43
11. Scep -A-Q 05:41
12. Beyond 08:28


Rok wydania: 2014
Wydawca: Revalve Records
https://www.facebook.com/heavymetaldeimos


Grupa DEIMOS zrobiła chyba wszystko co można, by zachęcić do sięgnięcia po ich debiut. Niezła okładka, zaproszeni goście (i to zarówno za mikrofonem jak i na wiosłach), udany singiel wypuszczony w sieć… Muszę przyznać, że kiedy album wędrował do mojego odtwarzacza, towarzyszyła tej chwili niecierpliwość i zainteresowanie. Czy zatem „Beyond” spełniło oczekiwania? I tak i nie.

Włosi zmajstrowali całkiem niezły album oscylujący gdzieś w rejestrach melodyjnego heavy… i to jest jak najbardziej pozytywną cechą materiału. To co mnie natomiast nieco rozczarowało, to niedoskonały miks (szczególnie bębny) i jakaś taka surowość materiału, wprawdzie charakterystyczna dla thrashu, do którego wpływów zespół się przyznaje, ale np. takie chóry są jak z demówki. Poza tym nie wszystkie gościnne występy są trafione, aczkolwiek solówka Caffery’ego wymiata a utwór z wokalistką stanowi przyjemną odmianę.
Jak na debiut, grupa popuściła wodze fantazji i przeładowała album. Kawałki są dość złożone, co nie stanowi problemu… ale przy ponadprzeciętnych długościach kolejnych tracków, pod koniec grozi nam zniecierpliwienie.

Plus postawię za wokalizy. Maniera i górki przypominają wczesnego Lione, ale mam nadzieję że z albumu na album i Andrea Serafini dorobi się bardziej charakterystycznej barwy… Może się zasugerowałem, ale Deimos generalnie przypominać może wczesny Labyrinth, bardziej surowy mniej melodyjny – i z większym wykopem…
Jeśli miałbym wskazać element zdecydowanie wiodący na tym krążku bez wahania wymienię gitarowe solówki – zwróciłem na nie uwagę więcej razy niż na przeciętnej płycie metalowej… Nie, nie przyćmiewają gitar rytmicznych ani nie odbierają nic liniom melodycznym – ale są wyborne, aż zacząłem w kolejnych kawałkach z niecierpliwością wyczekiwać solówek.

Jest dobrze… nie bardzo dobrze, ale porządnie. Brakuje tu ogłady, ale jestem mile połechtany. Trochę czasu i kasy, a Deimos wyrośnie na liczącego się gracza włoskiej sceny – wspomnicie moje słowa.

7/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz