1. Lifeforce Awakens
2. V4641 Sgr
3. Memories of the Sun, Memories of the
4. My Way Through the Stars
5. Dark Matter
6. Luminous (In the Process of Merging)
7. Heading to the Virgo Constellation
8. Supernova( The Battle for Matter Begins)
9. Run Starchild…You Are Free Now!
Rok wydania: 2018
Wydawca: Via Nocturna
https://www.facebook.com/deconstructingsequence
Kosmos, chaos i electro – na tych słowach można byłoby poprzestać
opisując debiutancki album rodzimej formacji DECONSTRUCTING SEQUENCE,
ale kurcze nie wypada (śmiech).
„Cosmic Progression: An Agonizing Journey Through Oddities of Space” to
pompatyczna produkcja nafaszerowana nieskończoną ilością dźwięków,
szaleńcza gonitwa spod znaku industrialnego death metalu. Album jest
przesycony kosmiczną atmosferą, która dominuje nie tylko w sferze
graficznej, ale także stanowi nieodzowną część oprawy muzycznej. O ile
sama okładka prezentuje się ciekawie to już wnętrze bookletu nie robi
najlepszego wrażenia. Jest zachowana spójność tematyczna i stylistyczna i
nic ponadto. Znowu dźwiękowo zespół jest rozbiegany niczym małolat z
ADHD i to po zażyciu pobudzających wspomagaczy. Nie powiem, niektóre
pomysły mają sens pokazując umiejętność tworzenia imponujących form, ale
są też momenty (i nie jest ich mało), że w sumie niewiadomo co autor
miał na myśli. Tak jakby chciało powiedzieć się zbyt wiele na jeden raz i
wówczas mamy przerost formy nad treścią. Najbardziej irytują infantylne
wstawki w stylu disco/elektro czemu upust dano już przy okazji „V4641
Sgr” – aż zęby zgryzłem z niedowierzania. Za to ciekawie prezentują się
licznie występujące wtrącenia narracyjne napędzające kosmiczną atmosferę
oraz niektóre elektroniczne podkłady/tła (w tym także chóralne motywy)
wypełniające nieliczne wolne przestrzenie. Z tego tytułu muzyka jest
mocno zbita, nasączona do granic możliwości niczym gąbka. To rodzi pewne
skojarzenia wobec twórczości STRAPPING YOUNG LAD czy BIOMECHANICAL,
tyle że w tym przypadku mamy do czynienia z zupełnie inną sferą
wrażliwości. Dobrą robotę robi praca gitar, które nie tylko tworzą
kaskady eksplozji, ale także potrafią zaskoczyć nastrojowymi akcentami, a
tych wcale nie jest tak mało, o czym można się przekonać chociażby w
trakcie wielowarstwowego „Dark Matter” z blackowymi naleciałościami. W
obiorze nie pomaga natomiast syntetyczno – nienaturalne brzmienie,
szczególnie jeżeli chodzi o zaprogramowane partie bębnów (zgroza).
Brzmią okropnie, zwłaszcza wyeksponowany werbel, którego wprost nie da
się znieść. Ewidentnie daje się to we znaki podczas tzw. sieki. Wówczas
człowiek ma ochotę zrobić komuś krzywdę, mimo ogólnie pokojowego
usposobienia – więc jak taki był zamysł autorów to w tej materii
osiągnięto pełen sukces. Tak na poważnie nie rozumiem czym się kierowano
„ustawiając” brzmienie, bo efekt niestety psuje całościowe wrażenie.
Być może gdyby nie dźwiękowe niedogodności ogólne wrażenie byłoby
lepsze.
No cóż, jeżeli ktoś lubi być wystawiony na gradobicie dźwiękami o
ekstremalnym obliczu, a do tego fascynują go kosmiczne klimaty, ten być
może zasmakuje w zawartości „Cosmic Progression: An Agonizing Journey
Through Oddities of Space”. Jednak uprzedzam, album jest ciężki do
strawienia, a jego poznanie nie jest łatwe. Ja sam nie do końca rozumiem
wizji DECONSTRUCTING SEQUENCE i obcowanie z ich debiutem nie było dla
mnie przyjemne. Bez względu na moje osobiste odczucia, być może znajdą
się osoby, dla których ten album będzie spektakularnym odkryciem, kto
wie…
5/10
Marcin Magiera