1. From The Nothingness With Love
2. Cancer Culture
3. Just a Cigarette
4. No Cure
5. Hello Death
6. Iconoclast
7. Suicidal Space Programme
8. Locked
9. Hours as Battlegrounds
10. Last Supper
Rok wydania: 2022
Wydawca: Nuclear Blast
https://www.facebook.com/decapitated
Decapitated to zespół światowego formatu, zasłużenie cieszący się sławą i uznaniem na całym globie. Nie podlega to dyskusji, mimo pojawiających się od czasu do czasu komentarzy malkontentów, chcących powrotu do grania z początków kariery ekipy Vogga. Całkiem zrozumiałym jest zatem fakt, że wydanie nowej płyty urasta do rangi wydarzenia, cieszącego się niemałym zainteresowaniem.
Wieści o następcy „Anticult”, a także promujące go klipy tylko podsycały ciekawość w oczekiwaniu na jego nadejście. Jak się okazuje, najnowsze wydawnictwo nie zawodzi pokładanych w nim nadziei na doskonały album. Dziesięć utworów zawartych w trzydziestu siedmiu siarczystych minutach, to proporcje wręcz idealne dla tego typu intensywnego grania, które ani do lekkich, ani do łatwych nie należy. Muzyka serwowana przez Decapitated cały czas jest ekstremalna, ciężka i niezwykle ostra. Wciąż charakterystyczna dla zespołu, który przez lata wypracował sobie ten specyficzny styl i brzmienie, dla porządku określane mianem technicznego death metalu.
Jednak zamiast tkwić w miejscu i eksploatować do cna tę samą stylistykę, grupa postanowiła zrobić krok naprzód w stosunku do poprzednich wydawnictw, co zdecydowanie przedkłada się na atrakcyjność „Cancer Culture”. Wiele tu niuansów, zmian, klimatycznie ponurych smaczków, czyniących ten album trochę odmiennym na tle pozostałych, a przede wszystkim ciekawym. Nie jest tak surowy i opętany jak „Carnival Is Forever” czy monolityczny niczym „Blood Mantra”. Mimo ciężaru i brutalnej ekspresji słychać tu sporą swobodę i lekkość grania. Więcej tu przestrzeni i miejsca na oddech, lecz bez obaw – zmiany nie są drastyczne. Dźwiękowa kipiel nie pozostawia złudzeń z kim słuchacz ma do czynienia. Co prawda, zespół czerpie ze starych, sprawdzonych rozwiązań i pcha wszystko naprzód w błyskawicznym tempie, ale nie boi się realizować nowych pomysłów i dodawać nowe elementy, przez co płyta jawi się interesującym wydawnictwem nie tylko dla zatwardziałych fanów death metalu. Jest na niej miejsce na totalną kaźń zmysłów, na mniej intensywne klimaty oraz melodyjne, acz posępne granie, a także na mieszanie wokali, od ekstremalnie wściekłego wrzasku po ponure deklamacje. Ogólnie rzecz ujmując, to niszczycielska hybryda death / groove metalu, technicznego grania i melodii podszytej klimatem kapel pokroju Lamb of God czy Machine Head.
Dodatkowo sporą niespodzianką są „Hello Death” i „Iconoclast”, o czym można było się już wcześniej przekonać. Pierwszy stanowi nie lada urozmaicenie albumu, gdyż nastąpiło w nim dychotomiczne wręcz zderzenie szorstkiej furii Decapitated z miłym głosem Tatiany Shmailyuk z Jinjer. Utworowi teoretycznie nic nie brakuje, lecz w moim odczuciu jest odrobinę zagmatwany i chwilami gubi trochę impet. Początkowo jakoś mi nie pasował, ale może właśnie o to chodzi, by mącił w głowie, zwracał uwagę, a nie tylko przelatywał błyskawicznie przez głowę. To już rola „Locked”, który równie dobrze mógłby znaleźć się na „Far Beyond Driven” lub nazywać się „Suicide Note Pt. III”. Tak czy inaczej, zdecydowanie lepiej wypada drugi z wspomnianych, pędzący na złamanie karku „ Iconoclast”, któremu głosu użyczył Robb Flynn. Doskonale sprawdził się w swojej roli, uspokajając delikatnie środkową część kompozycji, jednak nie na tyle, by wywrócić w niej wszystko do góry nogami.
„Cancer Culture” jest doskonałym pod każdym względem powrotem na muzyczny rynek. Zasługuje na uznanie i wysokie noty. Mocny, skondensowany i wypełniony po brzegi niszczycielską siłą, a każdy jego element idealnie brzmi i współgra w tym muzycznym szaleństwie. Decapitated bez wątpienia nadal jest formie, a jego członkowie kolejny raz wykonali kawał świetnej roboty.
„Rzeczywiście, elegancki ten nowy Decapitated” – oznajmił mi Pan Zbigniew. To prawda.
10/10
Robert Cisło