1. Abyss of Shame
2. Mechanical Beast
3. Black Wings
4. Blind Spider
5. Sovreign
6. Man Of Glass
Rok wydania: 2014
Wydawca: Revalve Records
https://www.facebook.com/DEATHERAPY
Od natłoku nowych zespołów można czasem zwariować. Z jednej strony
cieszy fakt, że na świecie powstaje ich coraz więcej, z drugiej, w wielu
przypadkach ilość w żaden sposób nie przekłada się na poziom
artystyczny. Niekiedy debiutanci mają mocne wejście prezentując kawał
dobrej muzyki, innym razem wydają coś zupełnie słuchalnego, po czym
znikają bez wieści. Jak w związku z tym przestawia się sytuacja nowego
włoskiego gracza, grupy Deatherapy?
„Look, We Are Dying” nie stanowi jednoznacznej odpowiedzi z uwagi na
specyfikę wydawnictwa – mamy do czynienia z EPką. Jednak to co panowie
prezentują na swoim pierwszym materiale napawa optymizmem, jeżeli chodzi
o przyszłość. Słychać, że Włosi wiedzą o co chodzi, a z muzyką są za
pan brat od dłuższego czasu. Każdy z sześciu utworów nie jest
przypadkowy – zespół ma na siebie pomysł i daje się wyczuć muzyczną
świadomość. M.in. to pozwala sądzić, że przy okazji płyty długogrającej
można się spodziewać solidnego kopa.
Jeżeli chodzi o rodzaj prezentowanych dźwięków, samo logo powinno
odpowiednio nakreślić preferencje Deatherapy. Ich muzykę można określić
jako połączenie szeroko pojętego death/black metalu z naleciałościami
metelcore’a, thrashu. Całość przejawia nowocześniejsze podejście do
tematu, co najlepiej oddaje zmienny nastrojowo „Man Of Glass”, momentami
budzący skojarzenia wobec Slipknot. Ogólnie jest ciężko, tłusto i dość
surowo. Tyle, że owa surowość odnosi się raczej do samych pomysłów, a
nie brzmienia, które jest odpowiednio mięsiste, mocne. To w przypadku
takiego wydawnictwa stanowi potężny atut. Solidnej warstwie
instrumentalnej stanowiącej muzyczny masyw, wtóruje drapieżny wokal w
postacie głębokiego glowlu. Nie brakuje także wściekłych wrzasków –
Filippo Sinico na pewno się nie oszczędza.
Jedyne czego (mi) zabrakło na „Look, We Are Dying” to większego
potencjału melodii. Niewiele ich tu znajdziemy co sprawia, że po
wysłuchaniu całości – nawet kilkukrotnie – niewiele zostaje w głowie.
Druga sprawa to oryginalność. W tej konwencji niezwykle ciężko pokazać
jeszcze coś nowego/własnego i w tym przypadku jest nie inaczej. Plusem
natomiast jest fakt, że Włochom udało się stworzyć materiał mimo
wszystko ciekawy, dobrze zagrany, przemyślany. W ich muzyce czuć
przekonanie i siłę, a to nie również nie pozostaje bez znaczenia.
Dlatego, kto lubi raczyć się mocniejszymi dźwiękami o death/blackowym
charakterze powinien rozejrzeć się za EPką Deatherapy. Zespół w
niedalekiej przyszłości może jeszcze nieco zamieszać. Chłopaki nie
ustępują zbyt mocno swoim starszym kolegom po fachu – ciężko uwierzyć,
że jest to ich debiutancki materiał. Sprawdźcie!
6,5/10
Marcin Magiera