1.The Apostate Soul 05:22
2.High Priestess of Down Low 03:59
3.Lesser Daemons 05:57
4.Carnage 03:12
5.The Machine 03:55
6.Behind the Surreal 03:22
7.Smoke, Soot and Solitude 05:42
8.Concrete Cathedrals 02:45
9.Celestial Choir 04:50
10.Nocturnal 08:29
Rok wydania: 2022
https://deathdenied.bandcamp.com/album/through-waters-through-flames
Odnoszę wrażenie, że zespół Death Denied rozwinął się od poprzedniej płyty. A może to moje postrzeganie grupy zmieniło się z czasem i okolicznościami. W każdym razie jeszcze niedawno brutalnie wrzuciłbym ich do szuflady szeroko pojętego southern rocka. „Through waters, through flames” jest tymczasem osadzony w klimatach ciężkiego – owszem, ale hard rocka. Wychodzi z tego taka mieszanka Type o Negative i Gunsów, albo Johnego Casha z Metką. Z tych porównań możecie wywnioskować, że bywa poważnie i ciężko, ale jest też żwawo. Sami wiecie… lokomotywę można rozpędzić do niebotycznych prędkości. Tych utworów słucha się wyśmienicie. Luz wyczuwalny jest na kilometr, trochę niechlujnej maniery wokalnej w chórkach dla zmyłki, powoduje że aż chce się zawrzeszczeć wraz z zespołem. Do tego wokal porusza się w strefach, które jako żywo przypominają rejony od Maćka Taffa do Sławka Wiernego. Tymczasem instrumentaliści łoją aż miło, bas robi świetną robotę (momentami nawet wsłuchiwałem się czy to nie bezprogówka), a solówki w ilości nienachalnej również muszą się podobać. Na koniec ujęły mnie dęciaki w ostatnim kawałku, robią wrażenie obcowania z tworem ambitnym, który tylko udaje prostą formę. Zresztą doskonale wpasowały się w duszny klimat całości. Ta muzyka aż klei się do słuchacza, jak dym papierosowy w barze. Do mnie to przemawia.
Spodobała mi się też oprawa graficzna albumu, bo wprawdzie okładka utrzymana jest w klimatach, które zespół eksplorował już wcześniej, ale booklet opatrzony jest ilustracjami, które uzupełniają utwory o plastyczny pierwiastek. Fajnie mieć fizyczną formę albumu, kiedy sam zespół przykłada do niej sporą wagę.
8/10
Piotr Spyra