DEATH ANGEL – 2019 – Humanicide

DEATH ANGEL - 2019 - Humanicide

1. Humanicide
2. Divine Defector
3. Aggressor
4. I Came For Blood
5. Immortal Behated
6. Alive and Screaming
7. The Pack
8. Ghost of Me
9. Revelation Song
10. Of Rats and Men
11. The Day I Walked Away (Bonus Track)

Rok wydania: 2019
Wydawca: Nuclear Blast
https://www.facebook.com/deathangel/


oim zdaniem DEATH ANGEL będąc zespołem pierwszej ligi thrashowej, ocierał się o ekstraklasę jedynie skalą popularności. Jakościowo ich muzyka trafiała do mnie od lat. Poprzednimi wydawnictwami, ta pozycja jeszcze się umocniła w moim rankingu. Ich ostatnie wizyty w naszym kraju spowodowały, że mój stosunek do ich muzyki urósł do huraoptymistycznego. Wiadomość o ich nowym albumie i kolejne publikowane single zbiegły się z informacją o kolejnym koncercie w naszym kraju. I tylko szkoda że jako support lub jak kto woli gość specjalny, nie będą w stanie zaprezentować pełnego setu.

Wróćmy jednak do „Humanicide”, bo tak brzmi nazwa nowego krążka. Zwiastujące album utwory ukazały chyba jeszcze bardziej melodyjne oblicze zespołu. Soczyste gitary solowe, to dla mnie niemal heavy metalowa strona DEATH ANGEL. Jeśli jednak woleliście bardziej thrashową konwencję, nie zawiedziecie się. Już w czwartym utworze „I Came For Blood” mamy Overkillową galopadę, „The Pack” to z kolei ciężki wgniatający w ziemię riff w roli głównej. Mnie zachwycił oprócz tytułowego otwieracza również trzeci „Aggressor”, ze zmiennymi tempami i zwolnieniem którego nie powstydziłby się Jeff Waters z ANNIHILATOR. Partia basu w „Ghost of Me” moim zdaniem zbliżona do klimatów TESTAMENT. I te solówki poupychane gdzie się da! Palce lizać! Na poparcie tezy że to bardzo heavymetalowa płyta pod koniec pojawia się riff i refren a’la JUDAS PRIEST w „Revelation Song”. Przy całym ładunku energetycznym i bezkompromisowym parciu naprzód, nie brakuje kawałków które są misternie zbudowane. Wrócę tu do wspominanego już „Aggressor”, ale w taką konwencję wpisuje się także bonusowy kawałek. I jest na tyle dobry że warto rozważyć zakup wersji rozszerzonej. Na nowej płycie Mark Osegueda balansuje pomiędzy bardziej melodyjnymi frazami a wyszczekanymi w swoim stylu zaśpiewami. Jego wokal jest bardziej matowy, nie tak ostry jak choćby Blitza, ale to moim zdaniem atut i znak rozpoznawczy kapeli.

Sam nie wiem czy największą zaletą „Humanicide” jest melodyka, cholernie dobre brzmienie, czy gitary solowe. Odnoszę wrażenie, że na który element nie postawię akcentu, potrafię wybronić się z danej tezy. Nowa płyta DEATH ANGEL jest po prostu idealna. To moja opinia w dzień premiery. Czas pokaże czy ta płyta będzie darzona estymą również za parę lat. Ja nie widzę przeciwwskazań. Choć w sumie nie mam nic przeciwko temu, żeby kolejnymi wydawnictwami amerykanie nawet ją przebili.

9,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *