1. Veneration
2. Sense of Delight
3. Canine Devotion
4. Dogma Anti God
5. Abortive Interment
6. Zero Moment of Truth
7. Your Symbol Burns
8. Heretic Torment
9. Prayer in Exigence
Rok wydania: 2018
Wydawca: Apostasy Records
http://www.deadborn.de/
Końcówka 2018 roku obrodziła w ciekawe płyty spod znaku ekstremalnego
death/black metalu. Za jedną z nich bez wątpienia można uznać najnowszy
krążek niemieckiej formacji DEADBORN.
„Dogma Anti God” na wstępie wzbudza pewien niepokój (może również i
respekt) za pośrednictwem demonicznej okładki, na której froncie
widnieje diabelska bestia, której zamiary raczej nie są przyjacielskie.
Obraz jest mroczny i na pewien sposób dziwnie realny, a może po prostu
naoglądałem się za dużo horrorów. W podobnym tonie utrzymana jest cała
oprawa dołączonej książeczki – prym wiodą ciemne barwy utrzymane w
odcieniach nocy. Przyjemne wrażenie robi rozplanowanie zawartości
bookletu, gdzie poszczególne elementy zostały odpowiednio rozmieszczone
(jedyne czego brakuje to większej ilości zdjęć zespołu). Mimo wszystko,
od strony wizualnej, „Dogma Anti God” robi jak najbardziej pozytywne
wrażenie, a jak z samą muzyką?
Pod tym względem najnowsza propozycja DEADBORN rodzi wyłącznie pozytywne
odczucia. Na pewno sprzyja temu profesjonalna, a do tego nowoczesna
produkcja. Nie dość, że wszystko brzmi nieskazitelnie i selektywnie, to
kompozycjom nie brakuje metalowej mocy, ciężaru. „Dogma Anti God” to
śmiercionośna bomba, której precyzyjny mechanizm działa niezawodnie.
Jest niczym treściwa mikstura omaszczona specyfiką m.in. takich grup
jak: MORBID ANGEL (w największym stopniu), IMMOLATION, PROFANITY czy
DEICIDE. Mimo deathmetalego usposobienia, zespół z powodzeniem zapuszcza
się również w inne rejony, stąd w ich muzyce słychać wpływy progmetalu,
jak również nowoczesnego thrashu (w klimacie ostatnich dokonań
TESTAMENT, KREATOR).
Płyta nie jest zbyt długa – trwa nieco ponad 35 minut i uważam, że ten
czas został optymalnie zagospodarowany. Kompozycje są bardzo intensywne,
a przy tym wyraźnie zróżnicowane, nie tylko pod względem aranżacyjnym,
ale także i rytmicznym. Dużo w nich miejsca na techniczne zagrywki oraz
instrumentalne zawiłości. Dominują szybkie tempa, zagęszczenia, ale mimo
to Niemcy nie stronią od zwolnień oraz monumentalnych dociążeń. Ciężaru
dodaje również wokalista, całkowicie dystansujący się od czystego
śpiewania na rzecz potężnych growli. Na „Dogma Anti God” niewiele też
miejsca na zaczerpnięcie oddechu – zespół nieustannie atakuje słuchacza
intensywnością zmian oraz kaskadami impulsywnych rozwiązań. W rezultacie
powstaje bardzo energetyczna porcja ekstremalnego rzemiosła, której
forma i wykonanie nie pozwalają na obojętność. Na tym tle ciekawie
wypada atmosferyczny przerywnik instrumentalny w postaci „Zero Moment of
Truth”, rodzący silne skojarzenia wobec etnicznych zdobników na
pamiętnym „Arise” z repertuaru SEPULTURY.
Pomimo dużego zróżnicowania oraz intensywności, przyswojenie płyty nie
stanowi większego problemu (oczywiście dla osób lubiących tego typu
granie). W pewnym sensie pomaga w tym zdolność przemycania melodii. I
choć nie są one jakoś nadmiernie eksponowane, to ich obecność jest
namacalna, a przy tym w pełni uzasadniona.
Na uwagę zasługuje także technika oraz wysokie umiejętności warsztatowe
muzyków DEADBORN. W ich grze oprócz precyzji i dokładności nie brakuje
finezji, wyczucia, co najlepiej oddają żarliwe partie gitar, a
szczególnie popisy solowe, czego najlepszy przykład stanowi wyborna
solówka w utworze tytułowym. To wszystko razem czyni ten album
wyjątkowym i co tu dużo mówić – płyta po prostu wciąga zachęcając do
kolejnych odsłuchów.
Dlatego jestem przekonany, że jeżeli ktoś lubi techniczny death metal, a
przy tym nie gardzi ostatnimi dokonaniami TESTEMENT i KREATOR, „Dogma
Anti God” okaże się nie lada gratką. DEADBORN nagrali solidny album,
którego zawartość nie tylko zasługuje uznanie, ale także rodzi pozytywne
odczucia. To materiał intensywny, wysoce energetyczny, przemyślany, a
przy tym nie wyzuty z elementów ułatwiających przyswojenie. Płyta godna
polecenia, to na pewno!
8,5/10
Marcin Magiera